Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

sobota, 10 listopada 2012

Zimno ,zimniej, lodowato! Cz. 9


Niestrudzone biegły, a sił jakby im przybywało. Nie miały ochoty odwracać się za siebie, wolały żyć w niepewności. Na początku Indali biegła przodem, potem Inez ją wyprzedziła. Wokół było pusto, nie widziały żadnej zwierzyny. Ponad to nie za bardzo się rozglądały. Patrzyły przed siebie. W końcu wybiegły z lasu. Mogły zwolnić ale tego nie zrobiły. Kiedyś mógłby być także tutaj las. Nagle zaczął padać śnieg. Jeden puszek spadł Inez na nos i się roztopił. Ta zaczęła prychać. Wokół zrobiło się biało i jakby bezpiecznie. Dotarły do jaskini. Wpierw dokładnie ją obwąchały. Wyczuły zapach dwóch młodych basiorów ,ale uznały ,że są tu mile widziane. Zapach był ledwo wyczuwalny ,a one musiały odpocząć. Przemarznięte zwinęły się w kłębki i położyły koło siebie. Inez zaburczało w brzuchu. Powiadomiła swoją towarzyszkę ,wstała i poszła zapolować na drobną zwierzynę.
Zrobiła kilka kroków po śnieżnobiałym śniegu i odwróciła się. Zostawiła za sobą płytkie ślady. Zdziwiło ją to ,bo nigdy wcześniej nie miała do czynienia z białym puchem. Kiedy mieszkała wraz z Indianami całą zimę siedziała w tipi. Zawiał chłodny wiatr i śnieg zakręcił się w powietrzu. Przez chwilę Inez nic nie widziała, potem śnieg opadł ,a wiatr ustał. Poszła na północ jednak tam nie było zwierzyny. Przeszła koło zdechłego kreta, ale strasznie śmierdział, więc brzydziła się podejść. Zbliżyła się trochę do lasu, a tam natrafiła na białego lisa, niestety równie śmierdzącego jak kret i rannego zająca. Śniegu przybywało ,a ona nadal była głodna. Zbliżyła się jeszcze bardziej do lasu i natknęła się na martwą sarnę. Najadła się do syta i szła w kierunku jaskini. Śnieg zatarł jej ślady i trudno było znaleźć drogę. Głośno zawyła ,a gdzieś daleko od siebie usłyszała nieznany głos. Zawyła jeszcze raz jednak Indali nie dawała znaku. Zdeterminowana szła w kierunku nieznanych wyć. Dotarła do groty ,a przed nią stały dwa wilki. Podeszła do nich w postawie bojowej.
- Co tu robicie ? – Spytał jeden z Basiorów.
- Co my tu robimy?! A może co wy tu robicie, co?! Ten teren nie jest wasz. – Wysyczała pokazując białe kły.
- Słyszysz ją? – Zakpił jeden z nich. – A nie wyczułyście nas?
- Może i wyczułyśmy, co z tego? Zapach był bardzo słaby ,od dawna tu nie byliście. Skoro tu nie bywacie to czemu my nie mamy skorzystać z tego miejsca? – Inez przygarbiła się lekko na myśl ,że zadarła z większymi wilkami. Obaj uśmiechnęli się chamsko. Ona wyprostowała się i dumnie kroczyła w stronę jaskini. Jeden z basiorów ugryzł ją w ogon. Ona gwałtownie odwróciła się i podrapała samca po pysku. Zawarczała groźnie ,a oni zaczęli ją okrążać. Chcieli ją zaatakować a ona nie miała gdzie uciec. Indali sobie smacznie spała ,i Inez nie mogła liczyć na jej pomoc. Pokazała swe zęby i zaczęła warczeć.
- Odwalcie się! – Najeżyła sierść na karku. – Myślicie ,że się boję?! – Krzyknęła.
- Tak. Właśnie tak myślimy. – Basior powiedział bardzo spokojnie, a podrapany w tym momencie uszczypnął ją w łapę. Inez głośno zaskomlała. Położyła się na ziemi i zwinęła w kłębek.
- Proszę bardzo , gryźcie! – Powiedziała i przymknęła oczy. Wiedziała ,że tego nie zrobią.  Jeden z nich podszedł i obwąchał ją dokładnie. Inez cicho warczała ,ale nie chciała zostać zaatakowana.
- Wynoście się stąd. – W końcu powiedział jeden z nich. Ona otwarła powieki i spojrzała na niego z pogardą. Wstała. Uśmiechnęła się jednym kącikiem warg.
- Ty mi rozkazujesz? – Zakpiła. Nie lubiła jak ktoś nią dyryguje. Wilk skoczył w jej kierunku i obalił ją na ziemię. Zawarczał głośno i przeraźliwie. Inez wyrwała się i zaczęła oddalać się od jaskini. Biegła ,a Basior ją gonił. Zamerdała ogonem i przyspieszyła. Zamruczała zabawnie i zakręciła ostro za jednym z drzew.  Wilk poślizgnął się i wylądował na ziemi. Wstał szybko i biegł dalej.
- Dopadnę cię! – Wychrypiał.
- Oj uważaj ,bo masz słabą kondycję! – Inez krzyknęła za siebie rzucając słowa na wiatr.  
Nagle wilk przyspieszył i biegł równolegle z Inez. Wilczyca nie mogła na to pozwolić. Zbliżali się do rzeki, musiała szybko zakręcić. Przyspieszyła i wbrew przewidywaniom basiora wskoczyła do wody. Okazało się ,że wylądowała prawie na drugim końcu. Lód się rozkruszył i wpadła do wody. Momentalnie zamarzła. Zimno miażdżyło jej płuca, nie mogła oddychać. Nagle przed nią pojawił się Basior. Podniósł ją za kark i wyłowił z rzeki.
- Jak masz na imię?
Ona uniosła łeb, była trochę zaskoczona. Po co mu ta informacja? Zaraz i tak obudzi swą towarzyszkę i odejdą. Uśmiechnęła się szczerze, zastrzygła uszami i odpowiedziała krótko.
- Inez.
Prawdę mówiąc nie interesowało ją jego imię, ale wypadałoby odwzajemnić pytanie.
- A ty? 
- Tristan.
- Dziękuje. Przeproś swojego kumpla za to że go podrapałam.Ale proszę, zostawcie nas w spokoju. – Spuściła łeb.
- Naprawdę tego chcesz ? - Powiedział Tristan.
Chwilę się zastanawiała ,ale nie zdążyła odpowiedzieć ,a Tristana już nie było. Została sama. Śnieżyca była nie do zniesienia. Inez nic nie widziała i szła na oślep. Towarzyszył jej niemiły chłód i świst.
- Mam dość. Mogłam się nie zastanawiać. - Wysapała sama do siebie. Położyła się pod drzewem i czekała aż śnieg przestanie sypać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!