Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

niedziela, 25 listopada 2012

Kolejne Zaskoczenie - Cz.14

- Przestań się tak zachowywać. Musisz zrozumieć, że się kochają. - Bronił przyjaciela Saku. Indali spojrzała na niego, ze złością w oczach. Podeszła do niego błyskawicznie i warknęła:
- Kocha? Kocha ją, tak?! Jasne! - Krzyczała na basiora. - Co z tego, że zostawił ją. Co z tego, że to ja z nią byłam. Ale ona i tak go " kocha " ! - Mówiła donośnie. Usiadła. Saku na moment jakby zamarł, po czym usiadł naprzeciwko jej.
- Mam już dość... - Dodała załamana.
Na chwilę zapanowała cisza. Jedyna co było słychać, to oddech i bicie serca wilków.
- Coś wymyślimy. Obiecuję. - Zapewnił basior, uśmiechając się delikatnie. Indali podniosła się, zaczynając iść szybkim chodem na północ.
- A tym razem gdzie idziesz? - Zapytał zaskoczony.
- Wracaj do domu.
- No jasne.. - Rzucił pod nosem. Indali odwróciła się w jego stronę.
- Mówię poważnie. Idę kogoś znaleźć, musisz pilnować z tym drugim Inez. To pilne. No leć! - Krzyknęła.
Basior nie wiedział co ma robić. Chciał iść za przyjaciółką, lecz chciał spełnić jej prośbę.
- Dla mnie. - Dodała, odwróciła się i uciekła. Wilczur zdecydował się na powrót, zgodnie z prośbą Samicy.
- Uważaj na... - Próbował wyjąkać, lecz Wadery od dawna przy nim nie było. - .. Siebie.
Indali biegła co sił, łapiąc trop innych wilków, a po chwili je gubiąc. Rozglądała się dookoła. Wychyliło się właśnie słońce, którego promyki przebijały się przez warstwę gałęzi drzew i liści. Wyglądało to ładnie. Na tyle ładnie, że można było się zagapić na to niby zwykłe i całkiem normalne zjawisko. Zmieniła chód. Teraz szła kłusem, nadal szukając tropu, lecz było to bezowocne poszukiwanie. Po jej prawej stronie nadal był strumień, który się rwał w stronę, z której przybyła. Podeszła już powoli, bez pośpiechu do strumienia. Wiedziała, że jeżeli będzie się tak zatrzymywać, na pewno jej to nie ułatwi poszukiwań. Przeszła jej ochota na szukanie " krwawego " basiora, ale jeszcze bardziej nie miała ochoty wracać do domu, do Tristana. Była taka na niego zła, że nawet ciężko jej było nazywać to " domem ". Dom był wtedy, gdy razem z Indianami mieszkała w ich plemieniu, w ich wiosce. Dom był wtedy, gdy mieszkała razem z Inez w norze. Dom był nawet wtedy, gdy nocowały w opuszczonym pniu, na terenie Samany. Ale jej domem z pewnością nie jest ta jaskinia, w której jest on. Tristan. Indali uspokoiła się. Usiadła nad strumykiem, zaczynając rozmyślać o basiorze. Pamięta moment, w którym go spotkała. Jak podejrzanie ją obserwował. Rzuciła się na niego z zębiskami, wyczuwając od niego zapach Inez. Nigdy jej tego nie powie, bo się tylko zezłości, że go " dotknęła trochę mocniej, niż należy ". Wkurzył ją już wtedy. Ale musi go zaakceptować... Inaczej to się źle sko...
- Nie, nie ma mowy... - Powiedziała sama do siebie. Nie wiedziała, dlaczego pała do niego taką nienawiść. Przecież, ta sytuacja nie jest jeszcze końcem świata. Mimo tego, coś ją blokowało przed " zachęceniem się " do niego. Jej rozmyślenia zakłócił intensywny zapach. Zapach innego wilka, wywąchała zapachy, które zazwyczaj posiadali samotnicy. Cuchnęła jego sierść. Zapach jaki się unosił, to padlina, krew.. Błoto? Odchody. Obrzydliwe, ale do zniesienia. Wadera się nie odwróciła. Nadal miała Stoicki spokój. Wilk się zbliżał. Słyszała jego kroki, podchodził coraz bliżej. Gdy poczuła wreszcie jego oddech za sobą, zerwała się i rzuciła na wilka, który okazał się być dobrze zbudowanym basiorem.
- Czego? - Zapytała pokazując Swoje ostre kły. Basior nic się nie odezwał. Uśmiechnął się, i polizał wilczycę w nos. Zaskoczona momentalnie z niego zeszła i się otrzepała. Stała jak wryta i patrzyła się na wilka.
- No, znalazłem Cię. - Odpowiedział dumny wilk, po czym się podniósł. - Nawet nie wiesz, ile musiałem przejść, by Cię znaleźć! - Opowiadał uradowany.
- A my się znamy? - Zapytała zdezorientowana.
- Nie. Jestem Daco. Teraz już się znamy. - Uśmiechnął się. - Znaliśmy się już wcześniej... - Mimo, że Indali była zaskoczona całym tym zamieszaniem, nie czuła ani urazy, ani niechęci do wilka. Momentalnie poczuła się przy nim bezpieczna.
- A ja..
- Indali, przecież wiem. Nie zapomniałbym Cię nigdy! - Dokończył.
- A ty skąd to wiesz? - Pytała ciekawska.
- No przecież jesteśmy z jednego plemienia, kochana. Daco.. Pamiętasz? Twój starszy kolega.
Indali starała się sobie przypomnieć, czy naprawdę go kojarzy z plemienia, lecz nic jej jego pysk nie przypominał. Pamiętała - Był taki jeden, starszy... Ale był nieuprzejmy, arogancki, i chyba miał inne imię...
- Ta, coś mi to mówi. - Uśmiechnęła się. Starała się wyglądać jakby kojarzyła, jednak miała pustkę w głowie.
- Dobra, do zobaczenia! - Basior odwrócił się, i uciekł błyskawicznie. Indali stała, i patrzyła na odbiegającego wilczura. Teraz nie rozumiała już nic kompletnie z zaistniałej sytuacji.
- Dobra tam. - Szepnęła, i ruszyła do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!