Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

poniedziałek, 12 listopada 2012

Wspomnienia - Cz.10

Niezręczną ciszę zakłóciło donośne wycie. Inez otworzyła oczy. Ujrzała kilka metrów dalej sylwetkę wilka. Ponieważ był on daleko, a śnieg sypał tak mocno, nie mogła rozpoznać kto to, więc wolała nie odwzajemniać wycia.Gdy postać była dość blisko, słyszała jej głos:
- Inez! - Krzyczała postać. - Inez, gdzie jesteś?! - Teraz wiedziała już, kto był sylwetką wilka.
- Indali? - Krzyknęła radosna. Spróbowała się podnieść, ale łapy miała przemarznięte - Szczypały ją, piekły, a w dodatku odmawiały posłuszeństwa. Była na skraju wyczerpania.
- Inez, jesteś! - Indali podbiegła pędem do przyjaciółki. Wylizała jej pysk, po czym dodała - Wiesz ile ja cię szukałam?! Co cię napadło?
Inez spojrzała na nią. Była tak szczęśliwa jej widokiem... Nie usłyszała nawet pytania w jej wypowiedzi. Indali obwąchała ją całą, sprawdziła, czy nic jej się nie stało, po czym pomogła jej wstać.
- Chodź. Wracamy.
- Nie... Nie możemy. Ta jaskinia należy do dwóch basiorów, miałam z nimi pewien konflikt, jak spałaś... Nie możemy, i już. - Powiedziała stanowczo.
- Spokojnie, rozmawiałam z jednym z nich. Możemy tam zostać, przez jakiś czas.
- Użyłaś przemocy, nie? - Zapytała żartobliwie Inez.
- Nie, jeszcze nie. Tylko pokazałam swoje ząbki, i tak dalej.. Nie był tak twardy, na jakiego się wydawał. Powiedział też, w jakich okolicach cię ostatni raz widział. Dzięki niemu cię znalazłam, młoda. - Uśmiechnęła się.
- Ah... Tristana spotkałaś, tak? - Inez chciała się upewnić.
- A ja wiem? Nie pytałam, nie było czasu. Ale wyglądał na porządnego...Taki.. Ciemny, dość. Nie wiem jak opisać. A co? - Zapytała zaciekawiona pytaniem.
- A, nic. Pomógł mi.
- Widać właśnie... Eh.. Chodź już, wracajmy.
Inez się podniosła, jednak czuła, że daleko nie zajdzie. Indali pomagała jej jak mogła, jednak większa część wysiłku padała na poszkodowaną.
- Indali.. Przepraszam.. Dalej nie pójdę... Łapy mnie.. - Przerwała. Spojrzała na Indali. Widziała, że ogarnęła ją troska. Bała się, że pogorszy sprawę. - Zostańmy tu. Proszę.
- Nie, nie możemy Inez... Zamarzniemy, to pewne. Jeszcze brakuje, bym ja straciła panowanie nad odmrożonymi łapami.
Inez zaczęła łkać. Tak bardzo bolały ją łapy... Nie miała już sił. Wszystko ją piekło, jeszcze tak strasznie się nie czuła. Położyła się niemalże bezwładna pod sosną, kładąc łeb na śnieżnych puchu.
- Jeju, Inez... Jakbym mogła, to bym cię wzięła na grzbiet.. Ale niestety, mimo swojego wdzięcznego imienia, nie doniosę cię aż do jaskini...
- Wiem, nie przejmuj się, idź sama... Zaraz i Tobie zrobi się zimno. - Powiedziała słaba Inez.
- Jak ty w ogóle możesz coś takiego mówić? Nie zostawię cię, nie ma mowy. Nie licz na to. - Odpowiedziała dumnie.
- Indal...
- Pomóc? - Zapytał jakiś inny, obcy im głos. Wilczyce odwróciły łby. Stał tam Tristan, napotkany przedtem przez Inez.
- To znowu ty? - Zapytała Indali, z pogardą w głosie.
Chwila ciszy. Wilki wymieniali spojrzenia. W tle było słychać tupot jakiegoś zwierzęcia. Po chwili do basiora dołączył drugi, brązowy basior, z pięknymi i wyrazistymi złotymi oczyma.
- Nie, nie trzeba... - Powiedziała zawstydzona Inez. Nie chciała, by akurat ten wilk widział ją w takim stanie. Całą mokrą, zmarzniętą i z niewładnymi łapami. W dodatku, przyszedł jeszcze jeden wilk, stresowała się jeszcze bardziej. Mimo to, nie czuła się zagrożona. Jej towarzyszka równie tak samo nie wyglądała na spiętą, chyba nie przeszkadzało jej bardzo obecność basiorów. Tristan przekrzywił łeb, przyglądając się uważnie Inez. Widział, w jakim jest stanie. Dobrze wiedział też, że pomoc jest tutaj niezbędna.
- Niestety, ale dzięki niemu trzeba. - Powiedziała złośliwie Indali.
- Jeżeli tak bardzo przeszkadza wam nasza obecność... - Odezwał się Tristan, spoglądając na Indali.
- Przeszkadza, ale jakoś musisz się jej zrewanżować. Chociaż nie wiem, czy to rewanż, czy może naprawa jakiejś części swojego błędu. Nie wiadomo, czy stanie jeszcze na nogi... - Ciągnęła.
Wilk stojący po prawicy pewnego siebie basiora przyglądał się całej sytuacji, wymieniając spojrzenia z Indali. Wyglądał, jakby chciał skojarzyć, czy skądś ją zna. Inez przerwała chwilę ciszy, dodając:
- Za chwilę wstanę, dajcie spokój. Nie chcę robić zamieszania.
- Nie robisz, spokojnie. - Uspokoiła ją Indali. Spojrzała znów na basiory. - No, przydajcie się na coś. - Dodała, pokazując pyskiem na przyjaciółkę. Tristan spojrzał na Inez. Spojrzał w jej piękne, malinowe oczy. Spodobały mu się, ich wielki blask i tyle w nich stłumionych uczuć.
- Saku? - Odezwał się po chwili. Basior stojący za nim skinął głową, i ruszył w stronę wader.
- Ej, chyba ty jej nieść nie będziesz? To jego robota - Dodała złośliwie.
- Ja muszę gdzieś iść. Zaraz wrócę, Saku wam pomoże.
Po chwili już go nie było, a brązowy basior w mgnieniu oka zarzucił na siebie Inez niczym lekkiego, martwego lisa. Szli tak bez słowa, przez kilkanaście minut, aż dotarł do nich zapach z jaskini. Gdy po około dziesięciu minutach dotarli do niej, basior bardzo delikatnie i ostrożnie położył Inez na suchej powierzchni jaskini. Było w  niej o wiele cieplej niż na zewnątrz. Gdy wadera już ułożona, zwinięta w kulkę położyła się, odwrócił głowę szukając wzrokiem za Indali. Dostrzegł ją przy wejściu do jaskini. Siedziała w przejściu, przyglądając się niebu. Basior podszedł do niej powoli, oraz przysiadł razem z nią. Zerknęła na niego kątem oka. On również spojrzał niebo, z którego prószyły płatki śniegu.
- Możemy tu zostać aż Inez dojdzie do siebie? - Zapytała Indali, nie spoglądając na Saku.
Basior odwrócił łeb w jej stronę, uśmiechnął się lekko i odpowiedział:
- Nie ma sprawy. Możecie do kiedy wam się tylko spodoba... My i tak z niej nie korzystamy.
Wilczyca po raz pierwszy usłyszała jego głos. Był taki.. Ciepły. Spodobał jej się. Spoglądnęła na basiora.
- A ten Twój kolega? Nie będzie miał nic przeciwko? - Dodała zapytując.
- Nie przejmujcie się nim. - Znów się zadziornie uśmiechnął. - Tak w ogóle.. Miło mi cię poznać, Toka.
Indali była zdziwiona. Czy aż tak była popularna i znana w tym lesie?
- Znasz mnie? Ale..
- Oczywiście. Może nie kojarzysz, ale ja również należałem do plemienia Aleutów. Bawiliśmy się jako szczeniaki. W polowania. - Uśmiechnął się szeroko, spuszczając łeb.
Nagle waderę olśniło. No tak! Znała go, i to dobrze. Pamięta, jak się bawili, jednak on szybko odszedł od plemienia, bez słowa.
- Jeju, Saku.. No nie wierzę! - Zaśmiała się. - Ja ja cię mogłam nie poznać? - Zamerdała ogonem, na myśl o wspólnie spędzonych chwilach z basiorem.
- Ja też na początku Cię nie poznałem... Ale kiedy zaczęłaś tak się niemile zwracać do Tristana, wiedziałem, że to ty. Jedyna taka pyskata w plemieniu. - Zaśmiał się.
Inez podniosła łeb słysząc śmiech wilków. Odwróciła się. Zobaczyła, jak siedzą obok siebie, śmiejąc się, merdając ogonami i szczerząc zęby. Mimo woli uśmiechnęła się również szeroko na ich widok, po czym położyła się znów, i zasnęła...

2 komentarze:

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!