Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

wtorek, 13 listopada 2012

Uczucia - Cz.12

Nastał ranek. Mimo, że było już dość późno, było jeszcze szarawo - Skutki nadeszłej zimy. Inez właśnie się obudziła, otworzyła lekko ślepia i mocno się wyciągnęła. Poczuła, że może już ruszać łapami, i nie sprawia jej to bólu. " Jest! " - Pomyślała. Czuła, że ten dzień będzie dniem dobrym, skoro się tak dobrze zaczyna. Podniosła się cała, otrzepała z paprochów, gdy usłyszała głos Indali:
- Nie wierzę! Ale na wodza? Haha! - Śmiała się. Obok niej stał Saku, z którym tak zachłannie rozmawiała. Inez podeszła trochę bliżej, i usiadła, nasłuchując z czego jej przyjaciółka tak chichocze.
- No, poważnie. A czemu by nie? - Odwzajemnił śmiech basior.
- Hm... No nie wiem. Może dlatego, że na wodza się nie sika? - Znów wybuchła śmiechem, tym razem głośniej i donośniej. Inez słysząc to, mimowolnie również się uśmiechnęła, wyobrażając sobie Saku załatwiającego swoje potrzeby na wodza plemienia Indian.
- Nie miałem wyjścia, uwierz. Gdyby ta cała ceremonia tyle nie trwa...
- Jestem. - Odezwał się głos Tristana. Wszystkie trzy łby spojrzały w jego stronę. Inez dopiero teraz zauważyła, że go nie było. Ciekawe gdzie był .. - Zadała sobie pytanie w tym momencie. Indali gdy go spostrzegła, momentalnie przestała się śmiać, a jej szeroki uśmiech zniknął z pyska. Spojrzała na kamienia leżącego przed nią, i tam wbijała wzrok.
- A gdzie w ogóle byłeś? - Zapytała w końcu Inez. Saku i Indali odwrócili gwałtownie pyski w jej stronę, będąc zaskoczeni, że już nie śpi. Przed chwilą jeszcze jej nie słyszeli. Tristan spojrzał na Indali badawczym wzrokiem. Zauważył nagłą zmianę w jej nastroju, gdy go zauważyła. Już miał odpowiedzieć na pytanie wadery, gdy przerwał mu w tym Saku:
- Co tak długo? - Spytał przerywając niezręczną ciszę.
- Wiesz jak to Nero. Trochę to musiało potrwać. - Odpowiedział spokojnie.
- Ale gdzie byłeś? Kto to ten " Nero " ? - Dopytywała ciekawa Inez. Poczuła nagle, że staje się nachalna, jednak mimo tego podeszła w stronę basiorów. Chwila minęła, a Inez wraz z Saku stali u boku Tristana. Indali nadal siedziała w tym samym miejscu, starając się ignorować głos basiora. Nie miała zamiaru podchodzić do basiora, który jeszcze poprzedniego dnia był obojętny na los jej największej przyjaciółki. Tristan spojrzał znów na Indali, oczekując jej reakcji. Nie odczekał się byle przywitania, lecz wadera podniosła się, spoglądając na niego przez dwie sekundy, po czym ruszyła do jaskini. Tristan znów spojrzał na malinowooką waderę.
- Nie ważne. - Uśmiechnął się. - Innym razem opowiem.
- Dobrze. - Odpowiedziała już nienachalnie samica.
- Idziemy na polowanie? - Zapytał Tristan, pytanie kierując w stronę Inez.
- Jasne! - Odrzekła uradowana. - Indali? - Dodała - Idziesz z nami?
Wadera wychyliła się z jamy. Zauważyła, że w planach Inez, Traistan również będzie szedł, więc bez słowa zniknęła znów w grocie. Inez zmarkotniała. Z jej przyjaciółką coś się działo, a ona nie była pewna co. Tristan pokazał gestem, żeby już szli w głąb lasu.
 - Idziesz? - Zapytała Inez, patrząc na Saku.
- A... Z chęcią. - Saku spojrzał na swojego przyjaciela. Po jego minie wywnioskował, że wolałby iść sam z waderą.
- Dobra, jednak zostanę. Przecież Toka nie będzie sama tu siedzieć. - Saku uśmiechnął się szczerze do wilków. - Idźcie już. Przynieście coś dobrego do jedzenia, umieram z głodu.
Wilki zaczęły się oddalać, a Saku ruszył w stronę jaskini, gdy Indali właśnie z niej wyszła. Widocznie czekała, aż się oddalą. Basior podszedł do niej, i usiadł obok.
- Nie lubisz go, nie? - Zapytał.
- Nienawidzę.
Inez biegła przodem, Tristan tuż za nią. Biegli na wschód, tropiąc zwierzyny, gdy nagle basior skoczył w lewo, biegnąc już po wydeptanej przez zwierzęta, leśnej ścieżce.
- Chodź tędy! - Krzyknął do pędzącej wadery. Nie wiedziała, co się dzieje, ani dokąd ją chce zaprowadzić, lecz zaufała mu, i bez wahania skoczyła przez krzaki za nim. Już po kilku minutach, dotarli nad wielkie, piękne leśne jezioro. Zatrzymali się nagle, stając obok siebie, rozglądając dookoła. Jesioro wyglądało, jak magiczne. Było pełno śpiewających ptaków, których zazwyczaj w ciemnym i ponurym lesie nie było słychać. Było widać z tego miejsca niebo - Nie przysłaniały go drzewa, jak dotychczas robiły to w lesie. Na drugim brzegu, udało się dostrzec Inez rudego lisa. Nie był jeszcze dorosły, to szczeniak... Ale już widocznie musiał sobie radzić sam. Były tam nawet " Płaczące wierzby ", które nie powinny się znajdować w środku starego, opuszczonego przez większą część zwierząt lasu.
- Ojej... Tu jest.. Tyle... - Jąkała się Inez.
- Życia . - Dokończył Tristan za waderę. Podszedł nad brzeg wody, położył się na niewielką ilość białego puchu. Wodę jeszcze nie przykrył szklisty lód, więc wilki mogły zobaczyć w tafli wody swoje odbicie.
- Chyba nie zrobiłem najlepszego pierwszego wrażenia, prawda?
Wadera podeszła do basiora, kładąc się obok niego. Spojrzała w jego oczy. On rzeczywiście był tym przejęty.
- No, najlepiej tego nie rozegrałeś. - Odpowiedziała skromnie. Basior opuścił łeb na ziemię, unikając spojrzenia wilczycy. - Ale... Polubiłam Cię. Może nie jesteś taki, na jakiego wyszedłeś wczoraj. - Pocieszyła wilczyca.
- Ech... Jak ja mogłem Cię w ogóle tam zostawić. Pobiegłem po Saku, ale i tak postąpiłem nierozważnie. - Basior zaczął się obwiniać. Widać było, że jest na siebie wściekły. Inez nie mogła go do końca odczytać - Czy ma mu zaufać, i próbować czegoś więcej, czy może ma być ostrożniejsza, i zachować zdrowy rozsądek.
- Ale zobacz, nic mi nie jest. Przeżyłam. To się liczy. No, i łapy mi nie poodpadały - Zażartowała.
Tristan uśmiechnął się, i podniósł pysk ze śniegu. Spojrzał w oczy wadery, i polizał ją po nosie. Zaskoczona, miała już odskoczyć do tyłu, gdy stwierdziła, że właśnie na to czekała. Zawstydziła się, ale zarazem poczuła się jakoś inaczej... Poczuła się spełnioną. Nigdy dotąd w jej życiu nie pojawiła się miłość. Nie wiedziała więc, czy właśnie znalazła sobie bratnią duszę... Czy też basiora, z którym w pewną wiosnę będzie miała gromadkę rozszczekanych szczeniąt.
- Nie chciałem, by ci się coś stało - Dodał po chwili. On również był zdenerwowany sytuacją, ale walczył dzielnie ze stresem. Inez usiadła. Spojrzała na niego z góry, wyglądało to wyzywająco dla basiora. Tristan nie mógł zrozumieć, o co jej chodzi, więc również się podniósł.
- Coś nie tak powiedziałem? Przepraszam, staram się...
- Cicho. Teraz ja mówię. Polubiłam Cię. Fajnie, że ty mnie też... Ale... - Zwiesiła łeb.
- Ale co? Nie jestem dobrym basiorem? - Zaniepokoił się.
- Nie, nic z tych rzeczy... Znamy się jeden dzień. Nie spieszmy się. - Mówiąc to, uśmiechnęła się szeroko. Tristan odwzajemnił uśmiech.
- Nie ma sprawy. - Odrzekł już uspokojony. Zauważył jednak, że Inez szybko zmarkotniała. - A teraz? W czym problem? - Zapytał znów.
- Chodzi o Indali. Chyba... Nie najlepiej się dogadujecie... - Na jej pysku pojawił się smutek. Może basior nie mógł tego pojąć, ale ciężko jej było w takiej sytuacji. Trochę czasu już ze swoją przyjaciółką spędziła, i wie, kiedy coś się dzieje. A takiego wrogiego i złego nastawienia do innego wilka u niej nie widziała. Indali uważała wszystkie obce wilki, jako wrogów, zagrożenie. Ale nie zachowywała się w ten sposób. Nigdy. Nawet w stosunku do ducha tajemniczego wilka, nie była taka... Inna. Po prostu jej nie poznawała, a to zachowanie widziała już u niej poprzedniego dnia, na widok jej ukochanego.
- Dajmy jej czas. Musi to zrozumieć - Dodał w końcu. W jego głosie nie było wiele przekonania co do swojej wypowiedzi, ale była ona szczera. Wierzył w to, tak samo jak wierzyć próbowała Inez.
- Tak, damy. Ale musisz coś wiedzieć... Ja jej nie zostawię. Nie mogłabym... Jeżeli miałabym wybierać... - Ciągnęła skruszona.
- Rozumiem... - Dodał lekko zmarkotniały. Wstał na łapy, otrząsnął się, i dodał - Dobra, wracajmy już. Lepiej naprawdę coś upolować.
Inez poszła w ślady wilka, i również się wytrzepała ze śniegu.
- Okej. - Uśmiechnęła się, i wilki ruszyły do biegu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!