Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

piątek, 9 listopada 2012

Nowe postanowienie - Cz. 8

Indali poczuła się zmęczona. Jednego dnia, jakiś tajemniczy wilk chce ją zabić, drugiego prosi ją o pomoc. Poznała swoich rodziców. Zmasakrowanych, pełnych bólu.
- Czyli... Oni nie żyją.
Inez otworzyła oczy. Usłyszała co szepnęła Indali, poczuła zaniepokojenie. Mimo, że straciła dużo krwi, czuła się lepiej. Nadal były w tym samym miejscu, na skraju lasu. Spojrzała na waderę.
- Co się dzieje? - Zapytała zatroskana. Indali nagle spostrzegła, że jej towarzyszka się obudziła.
- Nie... Nic. - Odpowiedziała, starając się udawać. Inez przyglądała się jej uważnie. Widziała, ze coś jest nie tak. Nagle Indali się położyła, chowając pysk między łapy. Druga wilczyca chwiejnie się podniosła, i podeszła w stronę leżącej wadery. Przysunęła łeb do jej pyska, i zobaczyła, że samica łka. Łza pociekła po jej brudnym policzku. Po wczorajszej przygodzie, nie miała czasu ani sił by się opłukać.
- Eej.. Co się dzieje? Ty-y.. Ty płaczesz? Indali? - Zapytała zrozpaczona wyglądem swojej przyjaciółki Inez.
Indali odwróciła głowę jeszcze bardziej. Nie chciała o tym rozmawiać.
- No, powiedz. Jeszcze nigdy cię nie widziałam, jak pła...
- Ja nie płaczę! - Warknęła donośnie Indali. Wstała na obolałe łapy, i ruszyła przed siebie.
- Zawsze musisz mi przerwać, nie? - Odpowiedziała zezłoszczona Inez. Zrobiła grymas. - Dobra.. Niech będzie. Ale co się stało? - Spróbowała po raz kolejny, jednak Indali nawet nie zareagowała. Szła nadal przed siebie, w stronę jeziora. Inez była tak zdenerwowana, że usiała tyłem do odchodzącej wadery, nie oglądają się za nią. Minęło kilkanaście minut. Inez odwróciła się, zaglądając za Indali. Nie było jej. Zniknęła za ścianą lasu. Inez wstała delikatnie, i kulawo ruszyła tropem przyjaciółki. Szła tak około 15 minut, gdy zobaczyła wielkie, śliczne jezioro. Dookoła latały muszki i robaczki, a igły z sosny wpadały wprost na taflę wody. Indali leżała przy samym brzegu, dotykając nosem czystej i przezroczystej wody. Była smutna.
Inez podeszła do wody. Ułożyła się obok Indali, przyglądając się rybą pływającym pod taflą jeziora.
- Widziałam ich. - Powiedziała przygnębiona Indali.
- Ale kogo?
- Rodziców. Moich rodziców...
- Co?! - Spytała zaskoczona Inez. - Naprawdę? To wspaniale! - Krzyknęła uradowana, a podekscytowana aż zawyła. - Czemu więc się nie cieszysz?
- Bo... Oni nie żyją, Inez. - Kolejna łza spłynęła po sierści wadery.
Szczęście opuściło Inez tak szybko, jak nadeszło. Jej uradowany pysk posmutniał.
- Jak to? ... Ale... Skoro ich widziałaś.. - Jąkała Inez.
- Spotkałam znów basiora. Tego od wypadku.
- I...? - Pytała ciekawa Inez.
- I pojawiło się stado. Widmo, oczywiście.
- Jakie znowu widmo? Co ty gadasz? - Dopytywała.
- Przyszedł z watahą. Oni zginęli.. Przez pożar. Byli tam moi rodzice, mamy im pomóc... - Jęczała Indali.
- Nic nie rozumiem... Oni duchami? To wiele wyjaśnia.. Ale.. Nigdy w takie coś nie wierzyłam.. Czy to na pewno możliwe?
- Niestety...
- A skąd wiesz, że to byli Twoi rodzice?
Indali odwróciła łeb.
- Co jak co. Ich poznałam. Z resztą.. Moja mam... Ta wilczyca... Jest podobna do mnie. Nawet..
- Eh... Przepraszam, ja..  - Zaniemówiła. Nie wiedziała, co mówić dalej. Zrobiło jej się głupio, położyła łeb znów na ziemi.
Zrobiło się chłodno. Inez poczuła ciarki na karku. Indali poderwała głowę. Kiedy robiło się chłodno, była przewrażliwiona, że właśnie w tym momencie pojawi się zmarła wataha.
- Musimy się dowiedzieć, kto ich zabił. - Powiedziała zdenerwowana Indali, podnosząc się błyskawicznie z trawy.
- Co? Co Cię wzięło? - Spytała zaskoczona.
- Szybko! - Krzyknęła, i co sił zaczęła biec na północ.
- Ej! Gdzie biegniesz?!
- Nie wiem. Ale od czegoś trzeba zacząć. No chodź, bo tu przyjdą!
Indali nie miała sił biec, szczególnie, że była ranna, jednak ignorowała swój ból. Inez spojrzała na swoją ranę - Zdziwiona zauważyła, że krew skrzepła. Nie ciekła, więc nie traciła dalej krwi. Zadowolona ruszyła za swoją towarzyszką, zostawiając złe przeczucia za sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!