-1-
Indali ogrzewała się przy ognisku. Widziała jak słońce chowa się za wielką górą. Nagle zrobiła się głodna. Zapragnęła zapolować na kozy, należące do innego plemienia Indian. Podniosła się szybko i wyszła po za teren plemienia Aleutów. Szła w stronę drugiego klanu, którego nazwy nie znała. Sowa zaczęła pohukiwać, chwilę potem przeleciała tuż przed nią i złapała jakiegoś gryzonia. Wilczyca przeszła przez las i zobaczyła zarysy tipi. Przyspieszyła i lekko zgięła nogi, by nikt jej nie zauważył. Namierzyła jedną kozę i zaczęła się skradać. Kiedy już była w zasięgu światła ogniska, ruszyła pędem. Wszystkie kozy zaczęły biec w kierunku Tipi. Popchnęły jeden namiot a materiał i drewniany stelaż wpadł do ognia i zaczął płonąć. Ludzie krzyczeli i biegali. Indali schowała się w cieniu jednego pobliskiego Tipi. Ktoś niepostrzeżenie dobiegł do niej i przewrócił ją. Była to kremowa wilczyca. Wyszczerzyła zęby i zaczęła warczeć. - Wynoś się! Nie jesteś tu mile widziana. - Wysyczała.
Indali obróciła się, wyrwała z jej uścisków i przygniotła waderę.
- Mówiłaś coś? - Pokazała swoje ostre ,białe kły. Druga niespodziewanie zaczęła piszczeć i skomleć. - Co to za taktyka? - Spytała Indali. Jej przeciwniczka nie odpowiedziała. - Przestań bo mnie nakryją! - Spanikowała. Nieznajoma spojrzała na nią swymi malinowymi oczyma ,i lekko się uśmiechnęła. Indali chciała uciec.
- Czekaj, jak masz na imię? - Wadera mruknęła do Indali przyglądając się jej bacznie. Przekrzywiła lekko głowę i okrążyła swą przeciwniczkę.
- Indali. - Powiedziała cicho. - A ty?
- Toka... - Westchnęła wadera. - Jestem Inez. - Wyprostowała się i wyczesała sierść na ogonie językiem.
- Mhm, fajnie. - Spojrzała na nią przenikliwym wzrokiem. Wtedy zobaczyła w niej młodą, niedoświadczoną Waderę. Mocno skrzywdzoną i niegroźną. - Tu się urodziłaś? - Pokazała głową otaczającą przestrzeń.
- Nie. Jestem z ... Mieszkałam za tamtą górą. - Wskazała stożek. - Mieszkałabym dalej, gdyby nie tur, który zabił moich rodziców. Oni byli parą alfa.- Westchnęła bardzo głośno i spuściła łeb. Odczekała chwile- Chyba już na ciebie... - Dodała nieuprzejmie.
- Bardzo mi przykro. Czyli byłabyś alfą? - Przysiadła. Nie miała ochoty odchodzić. Od tak dawna nie rozmawiała z żadnym wilkiem. U Aleutów dzieci do niej gadały i ciągnęły ją za uszy, wolała rozmawiać z Inez, nawet jeśli przed chwilą szczerzyła się do niej.
- Byłabym. A ty skąd pochodzisz? - Odwzajemniła pytanie.
- Nie pamiętam. Nie wiem jak moi rodzice wyglądali. Najstarsze wydarzenie ,które pamiętam to, to jak Wódz Aleutów trzymał mnie na rękach i karmił. - Przerwała i spojrzała w stronę swojego obozowiska. Znowu się odwróciła a Inez szła w stronę Tipi.
- Hej! Gdzie się wybierasz? - Szepnęła do odchodzącej wadery. Inez odwróciła się do niej. Indali zobaczyła w jej oku mały błysk.
- A ty nie idziesz do swojego klanu? - Inez zapytała ją , szybko wróciła w mrok.
- To zależy... Może pójdziesz ze mną? Gdzieś daleko, w świat... - Uśmiechnęła się mimo woli. Zobaczyła, że wilczycy ten pomysł się podoba.
- Mogę iść. Tu mnie nic nie trzyma. Choć za mną, nic Ci nie zrobią. Zauważyłaś ,że pożar jest już ugaszony? - Spojrzała na nią po raz ostatni i poszła w kierunku dymu , po zgaszonym ognisku. Przeszła niewzruszona duszącym zapachem. Indali szła za nią i kaszlała. Wyszły z drugiej strony i poszły do wodza. Inez pokazała Wilczyce ruchem głowy a potem odległe o wiele mil góry. Stary człowiek pokiwał głową i wyjął dwa pióra ze swego pióropusza , włożył za ucho wadery. Kijem zaczął kreślić coś w powietrzu, pogłaskał ją i spuścił wzrok.
Odeszła od niego i nie obejrzała się. Bała się, że stchórzy i będzie chciała wracać.
Księżyc świecił i błyszczał na granatowym niebie. Wilczyce przysiadły. Indali zaczęła wyć. Po chwili dostała odpowiedź od Aleutów, bowiem umieli oni wyć jak wilki poprzez składanie dłoni i krzyczenie przez nie. Inez dołączyła się do pieśni.
- Zbliżamy się do terenu mojej siostry. - Powiedziała wilczyca wbijając wzrok w owada. - Jeśli nas wywęszą ... Będzie krucho. Musimy szybko przejść przez ich teren.
- Rozumiem. - Indali spojrzała na nią badawczo. - Ale jeszcze nie dotarłyśmy do góry.
- Moja siostra mnie nienawidzi - Inez zacisnęła szczęki.
- Ale to nie jej teren. Tu cie nie dopadnie... - Indali nie patrzyła na drugą. Wiedziała ,że jej twarz niczego nie ukazuje. Od dawna zamierzała wyruszyć do lasu. Jednak samotny wilk nie ma tak dużych szans jak dwoje albo troje.
- Wiesz po co tu z tobą jestem? - Spytała w końcu.
- Znudziło ci się życie z ludźmi. Wolisz być wolna. - Odpowiedziała, spokojnie.
- Skąd ty... - Zdziwiła się trochę, że tamta odpowiada tak szybko. Jakby się nie zastanawiała.
- To także mój cel. - Odparła natychmiastowo Inez.
- Jesteś tu tylko żeby pomóc mi w polowaniu. - Indali jakby dokończyła myśl wadery.
- Ty też. Jeden wilk ma słabe szanse. - Powiedziała patrząc w przestrzeń przed nimi. Indali zastanawiała się skąd ona tyle wie ,skoro wygląda że jest niedoświadczona. Indali przeciągnęła się i ziewnęła.
- Możesz iść spać. Ja będę czuwać, żeby nic ci się nie stało. - Inez odpowiedziała na pytanie którego nie było, wpatrując się w mrok. Nie pokazywała emocji. Indali nie wiedziała czy ma to odebrać jako przyjacielski gest, czy może tak wilki zachowują się w watasze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!