Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

wtorek, 29 stycznia 2013

Od Bezsilności po Wsparcie, do Wygranej.- Cz.27

- Indali, czekaj! - Krzyknęła Inez. Nie miała ochoty spędzić wieczoru ganiając za przyjaciółką. Ku jej zdziwieniu, Indali momentalnie się zatrzymała spuszczając łeb. Inez podbiegła do niej, i zmartwiona jej stanem schyliła się by dostrzec jej wyraz twarzy. W oczach jej przyjaciółki zgromadziły się łzy, które rzadko widniały na jej mordce.
- Jeju, Indali... Proszę Cię, powiedz mi co się z Tobą dzieje.. Co? - Inez mówiła spokojnie i troskliwie, nie znosiła gdy Indali była smutna.
- Mam dość. Nie radzę sobie. - Położyła się, kładąc łeb na ziemi.
- Ale z czym masz sobie radzić? Wszystko jest w porządku...
- Inez, nie pocieszaj... Dobrze wiesz, jak jest. I ta Miho... Boże, jak ja jej nienawidzę! - Krzyknęła zdenerwowana.. - Skompromitowałam się nawet przed Saku. I Tristanem, jeszcze gorzej. Może miałam nadzieje, że sobie pójdzie? Tak, byłoby dobrze... Ale ona jest taka uparta, nic do niej nie dociera.
- Indali, musisz wytrzymać aż doprowadzi nas do Choco. I rozwiążemy naszą zagadkę, wszystko będzie dobrze. Musisz być twarda, nie okazuj jej słabości. - Doradzała Inez, kładąc się obok przyjaciółki. - Oczywiście nie mam na myśli rozlewu krwi. - Zaśmiała się cicho. - Jeszcze tylko trochę, a ta paskuda zniknie. Obiecuję.
Indali podniosła głowę.
- Niby masz rację... To jak mnie potraktowano przed laty nie może zostawić po sobie większego śladu.
- Dokładnie. Więcej cierpliwości, Indali. Miho ma gadane, ale do czasu. Boi się Ciebie, to widać. I niech tak będzie, niech wie kto tu rządzi. Rozumiem Cię, ciężko wytrzymać z kimś, kogo nienawidzisz... Wiesz przecież, że ja też mam siostrę. Trochę czasu też z nią spędziłam.
Indali kątem oka spoglądnęła na Inez, po czym zaczęła się cicho śmiać.
- Z czego się śmiejesz? - Zapytała speszona.
- Nic po prostu... - Zaśmiała się głośniej. - Szczęścia do sióstr, to my nie mamy, nie?
Inez również szeroko się uśmiechnęła, wydając z siebie śmiech.
- No... Szczęściem tego nazwać nie można.
Wadery wstały i otrzepały się. Indali wyraźnie czuła się lepiej, jej oczy znów były bardzo poważne, a mniej roztrzepane i bezsilne.
- Wracajmy, trzeba złamać tego gówniarza. - Zażartowała Indali.
- Tak jest! - Ucieszyła się powrotem do sił przyjaciółki Inez.
Wadery szybkim krokiem wracały ku znajomym, starając się dotrzeć przed całkowitym zmierzchem.  Nie było bardzo zimno, bardziej rześko, więc podróżowanie było mniej męczące.
Po chwili wadery były już na miejscu. Saku zauważając Indali, szybko wstał i otrzepał się, oczekując jej reakcji. Miho stała zadowolona obok Tristana, który stał wpatrzony w Inez.
- No... Chodźcie, trzeba wypocząć. Jutro czeka nas dalsza droga. - Indali spojrzała na Tristana. - Jeżeli oczywiście chcecie iść z nami.
Tristan odwzajemnił spojrzenie Indali.
- Jasne. Czemu nie? - Powiedział uśmiechnięty.
Indali odwróciła się do drugiego basiora.
- Saku, no chodź. - Uśmiechnęła się. - I odezwij się coś, twoje milczenie zaczyna mnie przerażać. - Zażartowała.
Inez, Tristan, Saku oraz Indali przeszli na większą polanę, układając się do snu. Indali podrapała się, gdy zobaczyła Miho zmierzającą w ich kierunku.
- O nie, nie, ty śpisz tam. - Indali wstała, i podeszła do siostry. - Już mi stąd.
- Odbiło Ci? - Zapytała z kpiną w głosie Miho.
- Nie, czekam po prostu aż stąd pójdziesz. - Mówiła ciągle pewna siebie, stanowczym głosem.
Miho stała zdezorientowana, nie rozumiała zachowania siostry.
- No proszę, jaka Alfa się znalazła.
- Dobranoc, siostrzyczko. - Ciągnęła dalej, jakby nie słyszała złośliwych uwag wadery.
Miho spojrzała na Tristana za plecami Indali, po czym odwróciła się i poszła spać kilka metrów dalej na polanę obok. Indali wróciła obok przyjaciółki, układając się do snu.
- Brawo. - Szepnęła Inez.
Indali uśmiechnęła się szeroko, zamykając oczy.

Na skraju cierpliwości. - Cz.26

Indali stała wpatrując się w Saku, który przybrał poważny wyraz twarzy. Przypatrywał się Miho, która stała tak ze spuszczonym łbem.
- Dlaczego przyszliście? Mieliście zostać przy jaskini... - Indali odważyła się odezwać, by tylko przerwać niezręczną ciszę. Saku spoglądnął w oczy wadery, które przyciągały go z niewyjaśnionych powodów. Były takie odważne i silne. Za to właśnie każdy podziwiał Indali.
- Martwiliśmy się. - Uśmiechnął się, ukazując troskliwe spojrzenie.
- Nie żartuj, kto by się martwił o Tokę. - Wtrąciła Miho, na którą padły spojrzenia wilków. - Indali. - Poprawiła się widząc spojrzenie siostry, po czym znów lekko spuściła łeb.
- Nie wtrącaj się. - Powiedziała srogo Indali.
- Daj spokój. Nic się nie stało. - Saku rozluźnił atmosferę, znów spoglądając na ciemną waderę. Indali patrzyła na swoją siostrę zimnym spojrzeniem, wyglądała jakby miała rzucić się jej do gardła. Widać było, że zalewa ją złość i wrogość wobec wilczycy.
W ten czas zza drzew ukazali się Inez i Tristan. Szli wolnym krokiem wpatrując się w siebie wzajemnie, oraz uśmiechając się szeroko. Inez już po chwili wyczuła napięcie które panowało dookoła, spoglądnęła na przygnębioną Miho, po czym spojrzała na Indali. Już wiedziała, że znów doszło do sporu.
- Co jest? - Zapytała wadera.
- Nic. - Wycedziła Indali przez zaciśnięte zęby, po czym spojrzała na Tristana. Nie chciała go tutaj, jego widok jej nie zadowalał. Gdyby nie zakochana w nim Inez, już dawno by go przegoniła.
- Idziemy dalej? - Zapytała skromnie Miho, unikając spojrzenia siostry.
Indali spojrzała na przyjaciółkę.
- Chodź na chwilę.
Inez ruszyła za waderą wzdłuż małej polanki w stronę nieco większej, o wiele bardziej jaśniejszej polany. Idąc tak spoglądała na śnieg pod jej łapami. Topniał. Spod dotychczas już niewielkiej warstwy śniegu zaczęła widnieć lekko zżółkniała trawa, gdzieniegdzie nowe jej źdźbła. Jej obserwacje przerwał głos Indali.
- Co robimy? - Zapytała, przysiadając przed waderą.
- Jak to co? - Zapytała zaskoczona Inez. - Trzeba znaleźć schronienie na noc dla nas i chłopaków. - Powiedziała pewna siebie. - I Miho.. - Dodała.
- W związku do Choco. - Dopowiedziała. - Nie miało być postojów.
- Mamy ich przegonić Twoim zdaniem? Ja się chcę nacieszyć Tristanem... Stęskniłam się. - Powiedziała cicho, ledwie słyszalnie.
- Inez... Proszę Cię. Delgado w końcu sobie o nas przypomni. A wtedy ten Twój cały Tristan znajdzie się w niebezpieczeństwie. - Powiedziała stanowczo.
Inez zaczęła rozmyślać. Rzeczywiście, jej towarzyszka miała rację, jednak nie mogła przyjąć faktu, że znów rozstanie się z Tristanem.
- Niech idą z nami. - Podrzuciła pomysł.
- Inez, kurczę... Całą zgrają tam pójdziemy? Pomyślą jeszcze, że jesteśmy watahą... Wkurzą się.
Inez spuściła głowę i zachichotała. " Wataha " . Ona i Tristan w jednym stadzie. Nie przeszkadzałoby jej to... W ogóle.
- Odpada. - Sprostowała Indali, widząc minę przyjaciółki.
Wadera westchnęła i spojrzała na malinooką.
- Więc?
- Zaczekajmy z tym do jutra... Tutaj przenocujmy, dziś nie powinno sypać ani padać.
Indali skrzywiła się.
- Dobra. - Powiedziała zmęczonym głosem i ruszyła w kierunku basiorów. Inez odwróciła się również, i wyśledziła błyskawicznie wzrokiem Tristana. Obok niego siedziała Miho, roześmiana do łez. On również nie wyglądał na znudzonego jej towarzystwem. Zaskoczona widokiem przystanęła przyglądając się całej sytuacji.
- Co ta dziewczyna wyrabia? - Warknęła zdenerwowana Indali. - Jeszcze się do niego przystawiać będzie.
Indali szybkim krokiem ruszyła w ich stronę, już po chwili znajdując się na miejscu. Jej przyjaciółka również tam podążała, jednak nieco wolniej.
- Miho! - Zawołała ją siostra.
Jasna wadera słysząc głos siostry od razu skrzywiła się, a z jej pyska uśmiech znikł tak szybko, jak się pojawił. Odwróciła głowę w jej stronę, starając się ocenić zamiary jej siostry.
- Idziemy. - Rzuciła wrogo, przechodząc obok Miho jakby powiedziała to do kogoś innego.
- Gdzie? - Zapytała lekko przestraszona i speszona.
- Zobaczysz.
Wadera szła na wprost, po czym się zatrzymała. Odwróciła się za siebie, spoglądając srogo na Miho.
- Powiedziałam Chodź.
- Nie idę. - Postawiła się Miho. - Mam dość tego, że traktujesz mnie jak podwładną. Nie masz nade mną władzy.
Indali słysząc to, wyszczerzyła kły najszerzej jak tylko się dało.
- Posłuchaj mnie... - Indali zaczęła mówić, podchodząc w stronę wilczycy. - Nikt Cię tu nie chce, za to wszyscy mają Cię dość. Jesteś tu na litość, i jeszcze się stawiasz? - Indali warczała z wściekłości. - Czuje do Ciebie taką nienawiść, że mam ochotę Cię rozszarpać. Ale jeszcze tego nie zrobiłam, dla Inez. Żeby przeżyła i nic jej się nie stało. Mniejsza ze mną, gdybym była sama na pewno nie zniżyłabym się do takiego poziomu, by Cię znosić. Więc albo przyjmiesz moje zasady, albo wynoś się już teraz, bo zaraz naprawdę coś ci się stanie.
Inez słuchając Indali poczuła ciarki na grzbiecie. Była świadoma, że Indali jeżeli chce, to nawet zabije Miho, niewiele już do tego brakowało. Wiedziała też na pewno, że Indali żyje teraz pod wielkim stresem. Wyrządzona jej krzywda przypomina o sobie w oczach siostry, która naprzykrza się, przeszkadza i jest nachalna. W dodatku wydawało się, że ciągnie ją coś do Tristana, co rozsierdzało Indali, jak i Inez.
Wokół panowała cisza, spojrzenia wilków wędrowały wszędzie, tylko nie na Indali, która była teraz wyjątkowo rozzłoszczona. Nagle wadera odwróciła się i wbiegła prosto do lasu, bez słowa wyjaśnienia. Inez bez namysłu zostawiła basiory z nieprzewidywalną waderą, i ruszyła za przyjaciółką, starając się ją dogonić. Widząc przyjaciółkę na skraju wytrzymałości psychicznej, tak zdesperowaną, nie mogła jej zostawić samej.

czwartek, 17 stycznia 2013

Miłe spotkanie. - Część 25.

Ta chwila była cudowna, a zarazem strasznie denerwująca. Wszystko rozgrywało się jakby w zwolnionym tempie. Inez już chciała być blisko swego partnera, a odległość jaką musiała pokonać wydawała się strasznie duża. I teraz nagle ją olśniło - Czy on za nią tęsknił? I czy chciał się z nią przywitać po tym całym incydencie... Przecież zostawiła go samego w lesie! Tak naprawdę to nie miała złych intencji, a oficjalnie się z nim nie pogodziła bo nie miała czasu. Wraz z Indali musiała uciekać, a wtedy każda minuta przesądzała o życiu każdego z tej ... Watahy. Nie było szans by zapomniał, ale może złość mu minęła. 
- Nie mogę uwierzyć! - Wykrztusił Saku. - To naprawdę ty.. Wy!
- Tak, to my. - Indali powitała radośnie przyjaciela. Podbiegła do niego i pozwoliła by ją powąchał.
- Boże, gdzie wy się szwendałyście! Pachniesz tak.. Inaczej. - Powiedział cicho, gdy wadera oparła swój pysk na jego szyi.
- Widać, że mam ci dużo do opowiedzenia! - Indali głośno się zaśmiała.

Inez szła w kierunku Tristana, a on przybliżał się do niej. Scena niczym z jakiegoś Love Story. Kiedy już się spotkali Inez polizała go po pysku. Basior się położył, a ona wtuliła się w jego miękkie futro.
- Bardzo tęskniłem ... - Wyznał po chwili milczenia. Samica odetchnęła z ulgą. Przymknęła na chwilę powieki i zaczęła się zastanowić co ma mu odpowiedzieć.
- I nie jesteś na mnie zły? - Podniosła się lekko by spojrzeć w jego smutne oczy. - Jesteś smutny?
- Nie, nie jestem. - Odpowiedział radośnie. - Uwierz... Spotkanie z Tobą to jedyny powód dla którego mogę skakać z radości. Od dawna nie byłem tak szczęśliwy. - Szepnął.
W oczach Inez zakręciły się małe łzy. Czuła się tak szczęśliwa...! 
- Czemu... Coś się stało? - Samiec lekko się zaniepokoił.
- Nie... - Inez zaczęła się śmiać, a łzy nie ustępowały. Przez chwilę pomyślała, że to na pewno wygląda idiotycznie ale nie mogła się powstrzymać. - Czuję się cudownie.
Najwidoczniej jej śmiech był zaraźliwy bo po chwili dołączył do niej Tristan.

- Kto to? - Zapytał Saku, gdy ujrzał nadchodzącą waderę. Indali i Inez wydały z siebie jęknięcia.
- To.. Moja siostra. Miho. Poznaj Tristana i Saku. - Indali powiedziała to wszystko od niechcenia i znowu zamknęła oczy by upajać się cudowną chwilą w towarzystwie swego przyjaciela.
- Tak, cześć. - Powiedziała Miho. Spojrzała na Saku, potem na Tristana i lekko się uśmiechnęła.
- Indali ma siostrę? - Szepnął Tristan.
- Tak, niedawno się dowiedziałam. Nadal zamierzasz z nią drzeć koty?
- Nie zamierzam, ale ona jest zawzięta. Nic nie poradzę. Będę się starać. Słuchaj... - Tristan nagle zaczął mówić głośniej by Miho go usłyszała. - To bardzo ładna samica. - Zażartował. Miho spojrzała na niego i się uśmiechnęła. Jednak Inez odebrała to dość poważnie.
- To idź się do niej przytulać. Spadam. - Wstała bardzo szybko i pobiegła w las. Tristan spojrzał na Indali, która miażdżyła go wzrokiem. Po chwili jej mina stała się łagodniejsza. - No biegnij za nią, idioto! - Krzyknęła. Więc pobiegł. Wkrótce wyprzedził Inez i ją zatrzymał.
- Ej, ej, ej... Przecież żartowałem! - Zaczął się tłumaczyć. - Młoda, jesteś zła? Nie rób mi tego! Nie rób takiej miny! Błagam.
- Jezu, jak mam być poważna skoro mnie rozśmieszasz! Przestań. - Inez turlała się po ziemi ze śmiechu. Tristan pomógł jej wstać. - Nie jestem zła. Jeżeli to były tylko żarty...
- Tak, tylko żarty! - Zapewnił ją samiec i otarł swój pysk o jej szyję.

środa, 16 stycznia 2013

Jakaż ona upierdliwa! - Część 24.

I tak wadery biegły - przez las, zwinnie wymijając wyrastające jak spod ziemi świerki. Przemierzały ogromny bór, a odległości, które pozostawały za nimi wydawały się niewielkie. Po dłuższym czasie Inez została w tyle.
- Coś się stało? - Indali szybko się zatrzymała i spojrzała na przyjaciółkę.
- Nie.. Tak. - Wyznała Inez. - Jestem trochę zmęczona. Możemy odpocząć? 
- Jasne! - Indali lekko się uśmiechnęła. - To może ty tu zostań, a ja się przejdę. Przyniosę przekąskę.
Wadera zostawiła swą przyjaciółkę nieopodal ogromnego głazu. Nie można było go przeoczyć. Na polanie ujrzała zająca. Jednak gdy tylko usłyszał szmer schował się do nory. Indali bez skutków ją rozkopywała. Zwierzę zniknęło.
- Ubrudzisz się.
Indali usłyszała znany jej głos. Wyrwał jej się cichy jęk.
- Znowu ty? Musisz za nami łazić? - Indali spojrzała przed siebie i ujrzała swą siostrę - Miho.
- No tak, miałam wam pomóc. Nie pamiętasz? - Miho spojrzała na Indali surowym wzrokiem. Ale Indali wyprostowała się co miało oznaczać, że pamięta.
- Oczywiście, nie musisz mi przypominać!
- Gdzie twoja koleżanka? - Miho zmieniła temat.
- To akurat jest w tym momencie nie istotne. Nie interesuj się tak. Zaraz z nią tu wrócę.
- Przecież nie ma sensu byś wracała - Sprzeciwiła się Miho. Indali znowu na nią spojrzała, choć niechętnie. Chciała być daleko od niej. Poszła przed siebie w kierunku głazu, a Miho podążyła za nią.
~
- Nie przyniosłam jedzenia, bo uciekło. Ale mam coś innego. W sumie też możemy zjeść. - Indali zwróciła się z ironią do Inez. Samica na nią spojrzała i bezgłośnie powiedziała "Nie wygłupiaj się."
- Cześć - Przywitała ją uprzejmie. - A więc w którą stronę biegniemy? Północ, południe?
- Północ, a potem odbijemy trochę na wschód.  - Mówiła Miho. - Czyli musimy troszkę zawrócić.
- Idziemy ? - Spytała Inez patrząc zachęcająco na Indali. Ale wadera jedynie kiwnęła potakująco głową.
Wkrótce zapadł zmrok. Śniegu już prawie nie było. Wadery pożywiły się padliną. I znów biegły. Na niebie jasno świecił księżyc. Na granatowym tle wyglądał przepięknie. Wilczyce przestały biec. Szły dość szybkim tempem.
- Jaki on musi być samotny. - Wyszeptała Inez patrząc na niebo.
- Kto? O czym ty mówisz? - Ciekawiła się Indali.
- No tylko spójrz. Księżyc jest sam. Całe niebo jest czarne, a on świeci samotnie...
- Oh, Inez. Przecież tam jest gwiazda - Indali wskazała punkcik na niebie.
- I tam. - Wtrąciła Miho. - Nie jest samotny. Ma miliardy przyjaciółek.
Inez uśmiechnęła się nieśmiało i poszła dalej. Pozwoliła by Miho ją wyprzedziła.
- A o co tak naprawdę chodziło? - Indali wyszeptała gdy jej siostra była wystarczająco daleko...
- O nic. Naprawdę. Nic się nie stało.
- Przecież mnie nie oszukasz.
- Tylko mi smutno. Przejdzie...
- Ale czemu jest ci smutno? - Dociekała Indali.
- Jejku, jutro ci powiem. Jestem zmęczona, przepraszam.
- Jak tam chcesz.
Obie przyspieszyły kroku i dorównały Miho. Nagle usłyszały wycie basiorów. Inez zaczęła się oglądać i wyglądała na bardzo pobudzoną. Przystawiła nos do ziemi i węszyła. Indali uczyniła podobnie. Obie pobiegły przed siebie, na oświetloną blaskiem księżyca polanę. Zatrzymały się i wyszeptały "Nie wierzę." I wtedy basiory dostrzegły je.  
     

piątek, 11 stycznia 2013

Powrót sił, ku dalszej przygodzie. - Część 23.

Indali błąkała się po lesie, szukając zwierzyny, jednak z każdą godziną traciła nadzieję. Łapiąc trop, dochodziła do pewnego miejsca, gdzie się urywał. Inez nadal spędzała czas w jaskini, nie wychodząc z niej. Razem z przyjaciółką umówiły się, że jeżeli na prawdę będzie już na siłach, wtedy ruszą w dalszą drogę. Miho pojawiała się co jakiś czas obok jamy, po czym znów znikała na kilka godzin, spędzając dnie w samotności. Z żadną waderą nie rozmawiała, jedynie czekała, aż ich podróż zostanie wznowiona.
Wszystkie dni jakie Inez spędzała na regeneracji, wyglądały tak samo. Cisza, smutek i samotność.
~
- Masz. - Powiedziała cicho Indali podrzucając pod nos przyjaciółki martwego zająca. - Nic większego się nie dało. Zwierzyny to już tutaj chyba niebawem nie znajdziemy. - Powiedziała ze złością.
Inez podniosła się, otrzepała i schyliła głowę w zamiarze zjedzenia brązowego zająca, gdy Indali odwróciła się ruszając w kierunku wyjścia.
- Czekaj. - Zatrzymała ją Inez.
Wadera przystanęła bez oglądania się za siebie. Stała tak nieruchomo, bez żadnego zamiaru.
- Jestem gotowa, tak myślę. - Powiedziała ledwie słyszalnie Inez. Jej przyjaciółka lekko przechyliła łeb, spoglądając na nią jednym okiem.
- Jesteś gotowa na co?
Inez wyprostowała się, a jej malinowe oczy zabłysnęły. Były pełne życia i siły jaką w sobie gromadziła. Wilczyca stojąca przed nią odwróciła się już cała w jej kierunku. Przyglądnęła się Inez. Przytyła, widać to. Żebra się ukryły pod niewielką warstwą tłuszczu oraz gęstym futrem, oczy nie były już takie wyblakłe, na jej pysku widniał ten sam przyjazny wyraz twarzy, co kiedyś.
- Idźmy dalej. Do Choco.
Indali stała bez większego poruszenia, zachowywała się jakby ta wiadomość nie była niczym nowym. Stała tak bez żadnego słowa, spuszczając głowę nad ziemię, po czym siadając na piaszczystym podłożu jamy.
- Chyba jednak nie... Miho nie zaglądnęła tu od trzech dni. Zwierzyna się przemieściła. Nie wiem, co robić... Przepraszam - Indali okazała bezsilność. Dni pełne ganiania zajęcy, opiekowaniem się Inez oraz tolerowanie swojej siostry były na prawdę trudne dla wilczycy.
- Znajdziemy ją po drodze, nie martw się. - Pocieszała ją przyjaciółka. - Coś do jedzenia na pewno też się znajdzie. - Ciągnęła, jakby nie zauważała wszystkich problemów dookoła.
- To jest... Dziwne, głupie, bezsensowne, idiotyczne.. - Wymieniała Indali. - Powiedz mi, czy to ma jakiś sens? Miałaś racje, mówiąc że szukanie wilka o którym nic nie wiemy jest nędznym pomysłem. Nie wiemy gdzie iść, gdzie nocować. Spotykamy po drodze masę wilków z którymi albo się użeramy, albo ciężko się z nimi rozstać... Nie mamy co jeść, ty lecisz na oparach swoich sił... - Indali położyła się, zamykając oczy. Wyglądała, jakby zasypiała.
- Tak, to głupie. I to bardzo. Ale spójrz na to z drugiej strony. Tyle już przeszłyśmy. Jesteśmy silne. - Inez zająknęła się. - Przynajmniej psychicznie... - Sprostowała.
Indali otworzyła ślepia spoglądając przed siebie.
- Tyle przygód ile nam się przytrafia... Nie jesteśmy jak inne wilki. Nie mamy watahy, mamy swoją niepowtarzalną historię. Nawiedzają nas zjawy! - Zaśmiała się. - No powiedz mi, czy nie warto było odchodzić od Indian?
- Ale przez to ciągle ocieramy się o śmierć! - Indali się podniosła, powolnym krokiem ruszając w stronę wyjścia.
- Przesadzasz, nie jest tak źle. Jest idealnie, bo nasza przyjaźń trwa nadal. Mimo, że jest tak ciężko... - Toka przystanęła.
- Nie przesadzam Inez. Najpierw mój wypadek na wzgórzu, potem ty w zamarzniętej wodzie... Twoja siostra, Samana.. W dodatku jeszcze pożar który ledwo przeżyłyśmy i jeszcze prawie padłaś z wyczerpania.
Inez nadal trwała w uśmiechu.
- Nie ważne. Mamy zadanie, które wypełnimy. - Inez ruszyła, po chwili wymijając Indali, dochodząc do wyjścia. - A jeżeli zginę podczas tej szalonej podróży... - Powiedziała. - To będzie najlepsza śmierć z możliwych, bo umrę ze świadomością, że ostatnie miesiące swojego życia spędziłam z Tobą, na przemierzaniu tego bezkresnego lasu. - Dokończyła, i spojrzała na przyjaciółkę.
Indali przyglądała się jej jakby nieprzekonana, jednak mimo to ruszyła w jej kierunku. Stanęła obok wilczycy, a Inez mimowolnie się szeroko uśmiechnęła.
- W drogę? - Zapytała niepewnie jasna wilczyca.
- No, chyba nie mamy wyboru. - Uśmiechnęła się w końcu Indali, po czym ruszyła biegiem przed siebie, a jej najbliższa wadera ruszyła zadowolona tuż za nią.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Prawdziwa Historia Indali - Cz.22

- Co z Miho? - Zapytała Inez.
Indali skrzywiła się, odwróciła głowę w stronę siostry. Spoglądała na nią niezadowolona.
- Musi z nami przez jakiś czas zostać... Pójdzie z nami, pokaże dokładną drogę do Choco i..
- A kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?
Indali ucichła zmieszana. Zaskoczona pytaniem, chwilę musiała przemyśleć słowa przyjaciółki.
- No... Byłaś nieprzytomna, a Miho mi opowiedziała o Choco przed chwilą...
- Nie mówię o Choco. Mam na myśli Miho, Twoją siostrę.
Indali zamilkła, spuściła wzrok. Trwała w milczeniu tak kilka chwil, gdy Inez dodała:
- A może nie miałaś zamiaru mi w ogóle o niej mówić? Mówić o tym, że masz siostrę? - Inez mówiła spokojnie, mimo że w jej ciele gniew się wzbierał.
- Nie uważam jej za siostrę. Nigdy jej nie uważałam za siostrę. Jedynie jako małego, paskudnego karalu..
- Mówiłaś, że nigdy nie znałaś swojej rodziny. A tutaj nagle pojawia się Twoja siostra, którą bez problemu rozpoznajesz. Próbowałam to zrozumieć, jednak... Zabrało mi sił. - Inez zaczęła się denerwować, podnosząc głos. Oglądnęła się za Indali. Stała tam Miho, która słysząc to wyraźnie posmutniała, a jej smutne oczy już po chwili oddaliły się od jaskini w głąb lasu.
- Racja, ten fakt pominęłam. Pominęłam wiele faktów, o których od dawna powinnaś wiedzieć... - Indali podniosła głowę, i spojrzała prosto w oczy przyjaciółki. Jej wzrok ją zmroził. Oczy jej towarzyszki były lodowate, spojrzenie wrogie i przerażające.
- Skłamałam. Znałam rodziców, znałam siostrę... Od kiedy tylko otworzyłam ślepia, moja matka spoglądała na mnie wrogo, a Jej głos był strasznie arogancki.Ojciec zaś, był alfą, więc nie miał na mnie czasu.  Miho i ja jesteśmy z jednego miotu. Ona była oczkiem w głowie matki, ja byłam tą obojętną w rodzinie. Ojciec nie był dla mnie srogi, jednak widział we mnie tylko swoje własne odbicie, i robił co mógł, bym stała się takim wilkiem jak on. Niosącym śmierć. Po ukończeniu kilku miesięcy, zaczęły się próby polowań. Miho szło rewelacyjnie... Była zwinna. Ja nie byłam gorsza, acz byłam silniejsza. Rodzice wykorzystali to w późniejszym czasie. Nie wiem, na jakiej pozycji miałam stać - Zapewne jako jedna z tych, co napadają na watahy. Zaczęły się moje treningi. Kazali mi atakować szczeniaki i słabsze wadery. Po ukończeniu półtora roku, byłam już jedną z najsilniejszych wilków w stadzie. Zabijałam. Kiedy był spór z jakąś watahą, wystawiali mnie do walk z wilkami w obcego stada, oczywiście wychodząc z tego zwycięsko. Nie ważne było, czy jestem ranna. Ważne było, że godnie reprezentowałam naszą watahę, siejąc postrach. Miho nie musiała walczyć. Ona przecież była tą, która była idealna na Alfę. Matka nie dałaby jej skrzywdzić.
W wieku Dwóch lat uciekłam z watahy. Nie było to byle wyzwanie, na każdym kroku byłam kontrolowana. Jako wymówkę wzięłam zwiady, na których " zaginęłam ". Nadeszła wtedy zima, w której byłam na skraju śmierci. Można powiedzieć, że przechodziłam już za światy, gdy znalazł mnie pewien Indianin - Kripal, czyli inaczej człowiek ..
- Pełen współczucia - Dokończyła przejęta Inez. Siedziała obok przyjaciółki, wpatrując się w emocje buzujące w jej oczach.
- Uratował mi życie. Zawinął w ciepły koc, i zabrał mnie do plemienia na koniu, który dzielnie uniósł mnie, Kripala i całą masę jego bagażu. Tam nazwano mnie oficjalnie " Toka ". Pewnie z racji tego, że napadałam na pobliską wioskę. Indali to imię z dzieciństwa, niestety. Moje stado wierzy, że imion nie należy zmieniać, gdyż po zmianie staniesz się nicością. Indali więc, to moje imię. Toka, to określenie mojej osobowości... I tak znalazłam się u Aleutów.
- Indali... Jeju, dużo przeszłaś... - Powiedziała markotna Inez, po wysłuchaniu opowieści przyjaciółki.
- Wiem, trochę tego było. Ale niczego nie żałuję. Dorastałam w watasze, dorosłam z Indianami. Rodzice nauczyli mnie wytrwałości, samodzielności i braku okazywania uczuć. Indianie zaś, zrozumienia, szacunku i umiejętności wybaczania. A potem zjawiłaś się ty, niczym wybawienie dla mnie... Tak wiele mnie nauczyłaś. Pomogłaś mi opanować mordercze instynkty, stałam się " lepsza ". Dziękuję.
Indali wstała, otrzepała się z piachu.
- No, dobra. Starczy tych zwierzeń jak na jeden dzień. - Dodała stanowczo, po czym ruszyła w kierunku wyjścia. Inez zapomniała o sarnie. Zapomniała o urażonej Miho, zapomniała o bólu.
- Indali.. - Zatrzymała ją. Wilczyca stanęła i spojrzała w jej stronę. - Dziękuję.
Indali wymusiła lekki uśmiech, i ruszyła dalej, wychodząc z ciepłej jamy.

niedziela, 6 stycznia 2013

Powrót do Sił. - cz.21

Inez ocknęła się. Otworzyła oczy, spojrzała na wprost - Skalna, ciemna ściana. Delikatnie podniosła głowę, odwracając ją w stronę wyjścia. Przy wejściu do jaskini stała Indali, obok niej przysiadła Miho. Była zaskoczona, że Indali nie sprzeciwia się tak bliskiemu przesiadaniu swojej siostry w jej pobliżu. Siedziała niewzruszona, za to na pysku jej siostry był wyraźnie namalowany smutek i zmartwienie. Indali wyglądała tak samo, kiedy się czymś martwiła. Inez dostrzegła pewne cechy, które łączyły te dwie wadery. Na pewno wyglądały tak samo, kiedy były czymś zdenerwowane lub zmartwione. Kiedy były złośliwe lub chciały komuś dokuczyć, tak samo zmieniały głos na lekko 'drwiący'. Kiedy się bały, tak samo przyspieszały oddech. Były podobnej budowy, jednak Indali była solidniejszej budowy, Miho miała zaś masywniejsze uszy i bardziej gęste futro. Obydwie miały dziwne znaki pod oczami, jednak nie takie same - Miho miała dookoła oka narysowany okrąg a pod nim trzy kropki, Indali zaś miała pod prawym okiem znak w kształcie litery " v ", niżej coś podobnego do łzy, pod którym znajdowały się również trzy kropki. Były również cechy które je odróżniały od siebie, czyli na przykład Indali miała oczy blado błękitne, a Miho mocno złociste. Oraz Charakter. Indali miała twardy, swoją własną logikę i niewiarygodną wytrwałość. Miho nie... Na pierwszy rzut oka wydawała się twardym orzechem do zgryzienia, jednak okazała się być delikatna, wrażliwa lecz uparta. Inez ciągle je obserwowała i porównywała, gdy do jej nosa dotarł wspaniały, cudowny zapach świeżego mięsa. Rozglądnęła się błyskawicznie i zauważyła obok martwą, bardzo dorodną łanię, na którą rzuciła się bardzo łapczywie. Zaczęła odrywać płaty skóry, a już po chwili i wielkie kawałki mięśni. Indali słysząc dźwięki odrywającego się mięsa sarny od jej kości, odwróciła głowę w stronę jamy, dostrzegając zajadającą z apetytem wilczycę.
- Inez! - Ucieszyła się Indali, podbiegając w jej stronę. - W końcu wstałaś...
Inez widząc swoją przyjaciółkę polizała ją czule po nosie.
- Przepraszam... Za tą całą aferę... - Spuściła łeb. - A ta łania, to dla mnie?
- Jedz, jedz. - Rzuciła rozpromieniona Indali. - I mnie nawet nie przepraszaj... To przecież moja wina, z mojej strony to było nierozważne tak Cię narażać. Tylko ... Dlaczego nic nie mówiłaś? Gdybym wiedziała... Nie wracałam na Twój stan uwagi, nadal szybko biegałaś, uśmiechałaś się bez bólu na pyszczku...
- Bo mnie nie słuchasz... - Odparła cicho, ledwie słyszalnie.
- Słucham, ale wiesz jak znalezienie tego sprawcy pożaru jest ważne... Musimy go znaleźć, inaczej...
Inez przestała jeść. Spojrzała się na przyjaciółkę, dostrzegła w jej oczach strach. Tłumił się od dawna, nie miała już sił tego ukrywać.
- Wiem, Delgado nas może zabić... Ale nie jestem na tyle silna, by przez tyle godzin non stop biec... Zresztą, nawet nie wiemy gdzie.
- Wiemy. Kierujemy się w stronę Chco... Skromna wataha, na pewno coś wiedzą. Miho mi powiedziała, że wierzą oni w czary, stosują jakieś zaklęcia... Również pochodzą od Indian...
- Więc nic dziwnego... Daleko od nas są?
- Kilka dni drogi. - Indali powiedziała ciszej, przewidując reakcję przyjaciółki.
- Ale kilka dni drogi w biegu, tak? Jeżeli z przerwami na normalny, długi sen i jakieś polowanie, to pewnie z miesiąc?
- Nie, nie aż tyle. Teraz przystopujemy. Będą przerwy na polowania i sen, nie bój się. Za kilka dni tam będziemy.
Inez spojrzała na przyjaciółkę badawczym wzrokiem.