Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

poniedziałek, 5 listopada 2012

Krwawy Problem - Cz.2

-2-
- Ranny ptaszek? Phy.. Nie, na pewno nie.
- Coś nie tak? - Zapytała Inez otwierając delikatnie jeszcze zaspane ślepia.
- Nie śpię od wschodu słońca, a w czasie gdy ty smacznie chrapałaś, koło nosa przeszły nam trzy dorodne łanie, kilka zajęcy, których nie dorwałam, bo nie chciałam cię samej zostawić, oraz przyglądał nam się jakiś obcy wilk...
Inez natychmiast poderwała się na łapy, spoglądając przerażonymi oczyma na Indali.
- A.. Jak wyglądał ten wilk? - Zapytała w miarę spokojnie, starając się maskować swój strach.
- A myślisz, że ja pamiętam? Nie zwróciłam na niego uwagi.
- No to świetnie! A jak był to ktoś z watahy mojej siostry?! - Warknęła zdenerwowana Inez.
Indali spojrzała na nią raz jeszcze, po czym odwróciła się do niej tyłem kierując się w głąb lasu. Nie miała ochoty z nią rozmawiać. Jej natura na to przystała, że unikając dalszej, niechcianej konwersacji po prostu odchodziła bez słowa.
- Super, teraz jeszcze mnie zostawisz? - Inez zapytała kpiącym głosem.
Indali nadal odchodziła bez słowa. Inez stała w miejscu oglądając, jak jej towarzyszka znika między drzewami.
- Jestem głodna - Powiedziała półgłosem Inez.
Inez chwilę jeszcze zastanawiała się, co robić dalej, po czym ruszyła za swoją znajomą. Nie miała na to wielkiej ochoty, lecz ból z głodu, jaki jej doskwierał tego dnia był silniejszy. Przyspieszyła kroku. Za wszelką cenę chciała dogonić Indali, by wydać jej polecenia dotyczące polowania - To chciała zrobić po swojemu. Po niedługim czasie, dogoniła ją, zaszła jej drogę i dodała:
- Dobra. Na północ powinno byś stado jeleniowatych. Jest to ryzykowne.. Może jest nas za mało, we dwie sobie nie poradzimy.. Nie, nie damy rady. Na wschód.. Na wschodzie jest dużo łąk. Może tam coś będzie? Sarny.. Tak! Łatwy łup, ale nie często się tam zapuszczam, więc...
- Nie wybieram się ani na wschód, ani na północ, do Twoich jeleniowatych. - Przerwała jej gwałtownie Indali. - Zatrzymamy się kawałek dalej, na północnym-wschodzie. Jest tam niewielka nora, będziemy miały gdzie spać. Obok jest strumyk, do którego często przychodzą poić się zwierzęta.
- Nie.. Jak już powiedziałam, nie mamy czasu na jakieś norki i czekanie na spragnione zwierzątka. Do zachodu słońca nie zdążymy nawet nic zjeść.
- Zdążymy. To ci mogę zapewnić. - Stwierdziła pewna siebie Indali.
- Proszę Cię, zau..
- Jeżeli chcesz iść szukać stada jeleni, którego nie ma, proszę bardzo. Ja idę w stronę opuszczonej nory.
- Jak to nie ma? - Zapytała ciekawa Inez.
Indali nie odpowiedziała. Inez rozglądnęła się. Przejęta kłótnią nie zauważyła, że są w jakimś innym, ciemniejszym fragmencie lasu. Mimo swoich złych przeczuć, szła drogą wskazaną przez jej przyjaciółkę. Przyjaciółkę, na którą była wściekła.
- Możesz mi chociaż powiedzieć, za co jesteś zła? - Spytała podirytowana Inez.
- Nie jestem zła, tylko zmęczona. Nie na co dzień rozmawiam z takimi, jak ty.
- Takimi jak ja? Co ja jestem, jakaś inna? Wyobraź sobie, że jestem nawet podobna do Ciebie.
- Ale.. Ty potrafisz postawić na swoim. Potrafisz zaplanować polowanie. Wiesz co, gdzie, i jak. Zazwyczaj, wszystkimi swoimi "znajomymi" gardziłam, bawiłam się w Alfę. Zawsze to ja decydowałam, co robimy dalej... - Indali zwiesiła łeb. Było po niej widać, że jest przygnębiona.
- Nie przejmuj się. Czasem fajnie być przywódcą. Problem mamy w tym, że obie mamy charakterek - Inez uśmiechnęła się do swej towarzyszki, oczekując jakiejś reakcji. Po chwili na pysku Indali pojawił się mały, szczery uśmiech, oraz błysk w oku.
Nadszedł wieczór. Wadery już miały się układać od snu, gdy nad strumyk przybiegła łania, wraz z młodym. Gdyby wilczyce nie były tak głodne, może i by oszczędziły rodzinę, jednak głód wziął górę. Sarna wraz z młodym jelonkiem zostały pożarte na kolację.
Następnego ranka, atmosfera między wilkami była zupełnie inna. Rozmawiały, śmiały się, zaczepiały. Wydawało się, że znają się od zawsze, mimo, że poprzedniego dnia nie chciały mieć ze sobą nic wspólnego.
- Dobra, przejdę się wzdłuż strumyka - Może znajdę jakąś padlinę. - Krzyknęła Inez z pagórka.
- Nie ma sprawy. Tylko jeżeli będzie bardzo cuchnąć, nawet jej nie dotykaj. Nie mam zamiaru siedzieć z tobą całą kolejną noc słuchając, jak wyjesz z bólu.- Mimowolnie się uśmiechnęła do Inez.
Inez pędziła tak szybko jak tylko potrafiła, u boku rwącego strumienia, który po pewnym momencie zaczął się robić coraz szerszy. Po kilku minutach biegu, zatrzymała się. Uczucie jakie jej w tym momencie dokuczało, to pragnienie.
- No, przydałoby się popracować nad wytrzymałością. Ale najpierw łyk świeżej wody - Powiedziała sama do siebie.
Spędziła przy strumyku kilka chwil, a później chciała wrócić do Indali. Wadera odwróciła się, i powolnym krokiem zmierzła do domu.
- Strach nie jest niczym złym. Strach to tylko bezsensowne uczucie, które potrafi zmienić całe życie.
Inez poderwała się ze strachu, słysząc czyiś chrapowaty głos. Nie wiedziała, czy się odwrócić, czy zacząć od razu uciekać. Wystraszona pędem odwróciła łeb, a cztery metry za sobą zobaczyła szaroburego, pokrwawionego wilka. Miał poodrywane płaty skóry. Powyrywaną, przypaloną sierść. Wyglądał przerażająco.
- Niechaj śmiertelnicy zginą, z łap potwornej strony natury. Ależ musisz być Wadero odważna, wraz ze Swoją towarzyszką, że macie odwagę przemierzać drogę po ziemi - grobowcu.
Inez nie słuchała nic więcej, tylko ruszyła pędem do domu, ze łzami w oczach. Bała się. Nie wiedziała, czy potworne stworzenie zmierza za nią, czy zostało na miejscu. Do Indali dobiegła o wiele szybciej, niż w drodze poprzedniej. Przerażona opowiedziała historię swej przyjaciółce. Indali nie dała się długo przekonywać, widząc, w jakim stanie jest Inez. Już po chwili pędem ruszyły szukać innego schronienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!