Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

czwartek, 29 listopada 2012

Ostatni Oddech - Cz. 17

Wadery biegły całą noc - Nie tak, jak przypuszczała Indali. Zaczynało się rozjaśniać, gdy samice dobiegły do kamiennej ściany, z której nie tak dawno jedna z wader zaliczyła dość poważny upadek, z którego jednak szybko wyszła zdrowo.
- Jesteśmy - Odetchnęła z ulgą Indali. Wadery nie czuły łap, doskwierało im pragnienie i głód, przez ten długi bieg. - Dobra, kładź się spać. - Powiedziała troskliwie do Inez.
- A ty? - Zapytała ziewając i układając się na jednej ze skalnych półek, na którą jeszcze miała siłę wejść.
- Też się położę, nie martw się. - Uśmiechnęła się Indali - Nie dałabym rady stać na warcie.
Indali położyła się się obok przyjaciółki, wtulając się w jej miękkie futro. Inez podniosła aż łeb, spoglądając zaskoczona na Indali. Po raz pierwszy dobrowolnie się do niej przytuliła. Położyła pyszczek na jednym z głazów, i zasnęły obydwie.
~~
- Indali... - Szeptała Inez. - Indali, zbudź się... Szybko. Indali, no. - Wadera zaczęła szturchać swoją przyjaciółkę, próbując ją zbudzić. Samica dobrze wiedziała, że ją woła, jednak mimo to była tak bardzo zmęczona, że nie miała sił się podnieść.
- Daj pospać. - Wycedziła zaspana.
- Indali... - Ciągnęła.
- Wiem jak mam na imię. - Powiedziała rozdrażniona, że wadera przerwała jej sen. - Co jest?
- Mgła. Znowu. Idzie Delgado, boję się tak sama... - Szturchała nadal śpiącą waderę. - No wstawaj. Ty z nim się lepiej dogadujesz...
- Dzięki. Rozumiem, że to komplement? - Powiedziała podnosząc się, i otrzepując z piachu. Było już od dawna jasno, a nawet zaczynało się robić szarawo, jak to w zimie. - Dobra. Gdzie jest?
- Nie wiem, ale się zbliża. Zrobiło się chłodno, i ta mgła... - Mówiła lekko zestresowana.
- Inez... Jest zima. Chłód i mgła to nie nowość. - Powiedziała patrząc ukosem na towarzyszkę. - Obudź mnie jak na serio będzie się zbliżał. - W tym momencie Indali znów położyła się na skale.
- Indali! - Pisnęła cicho Inez. - Dzięki, wiesz? - Wadera powtórzyła czynność po samicy i również położyła się obok niej, wtulając się w jej futro. Przytknęła nos do jej karku, po czym otrzepała łbem.
- Jeju... Ale śmierdzisz. - Powiedziała ze wstrętem Inez, zabierając pysk od towarzyszki.
- Dzięki, zawsze miło mi to słyszeć. - Odpowiedziała z sarkazmem Indali. - Idziesz spać czy będziesz mi wypominać, że śmierdzę?
- Dobra, wyba... - Indali znów poczuła ten smród, przybliżając się do Indali. - Nie no, nie mogę. - Samica podniosła się, odsuwając się ze wstrętem od wadery. - Ale ty cuchniesz!
Indali podniosła się, odwracając w stronę Inez.
- Możesz przestać? Od kiedy taka wrażliwa na zapachy się zrobiłaś?
- Przepraszam, Indali... Ale naprawdę.. Oddychać się nie da.. - Samica zaczęła kichać, oraz łapiąc głębokie wdechy, jakby brakowało jej powietrza.
- Inez! - Krzyknęła rozzłoszczona Indali. - Może jeszcze zacznij się dusić?!
- Ale Indali.. - Inez zaczynała się jakby dławić powietrzem - Nie czujesz tego?.. - Zaczęła kaszleć.
- Ine... - Nagle wadera również poczuła dziwny odór, jaki krążył w powietrzu. Smród się nasilał, coraz trudniej było czerpać powietrze. - Oh.. Rzeczywiście.. Ale śmierdzi... To ode mnie tak jedzie? Przecież nurkowałam ostatnio w tej rwącej rzece...
Inez zaczęła się dusić. Powoli zaczynało brakować jej oddechu, ciągle kaszlała.
- In... dal.. Ind.. - Krztusiła się samica, próbując zawołać przyjaciółkę. - Co się ... Co się dzieje?! - W końcu krzyknęła.
- Nie-e wie-em... - Zaczęła kaszleć. - Śmie-erdzi jak... Spalenizna... Palo... one futro?! - Zaskoczona zapytała. Mgła się tak nasiliła, że wadery ledwo się widziały. Inez brakowało powietrza, w końcu nie wytrzymała i spadła ze skalnej półki, kilka metrów na ziemię.
- Inez! - Krzyknęła przerażona. Nagle, kilka metrów nad nią, na jednej ze skał stanął Biały wilk. Te rany... Te blizny... Przypalone futro...
- Delgado! - Krzyknęła Indali. Basior stał dumnie, i patrzył na nią zezłoszczonym wzrokiem. Jego złote oczy były jeszcze bardziej złociste, niż zazwyczaj. Patrzyły na nią srogo, wywołując u niej na karku dreszcze.
- Co ty wypra... - Znów zaczęła kaszleć i się dusić - Co ty wyprawiasz?! - Krzyczała zezłoszczona.
- Zapomniałaś o Mnie. Zapomniała ona o Mnie. Jak mogłyście mnie tak znieważyć?!
- Nie zapomnia-a... Za... Zapomniały-yśmy... - Próbowała wydusić z Siebie wadera. - Były prble.. my..
- Od tego nie ma wymówki. Powinnyście od razu szukać winowajcy, tak, jak mówiłem. A wy byłyście zajęte tymi żałosnymi basiorami. - Powiedział z kpiną.
- Odczep si... Od.. - Indali traciła powoli przytomność... Inez leżała na ziemi, bez ruchu. Wadera bała się, że jej przyjaciółka już może leżeć tam martwa. Spojrzała znów na basiora. Nadal stał dumnie niczym król, który jest proszony o łaskę. Nie widziała go już dokładnie. Mgła była taka gęsta, a w oczach robiło jej się ciemno. - Znajdziemy. - Odpowiedziała, po czym upadła na ziemię, obok Inez.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!