Szły powoli, człapiąc z nogi na nogę ,byle do przodu. Były najedzone, napite. Może tylko trochę oszołomione. Przysiadły na małej polance, na której był szron. Inez wyprostowała się i przeciągnęła. Zaczęła mlaskać pyskiem ,aż w końcu położyła się i przymknęła powieki. Indali zaczęła się przypatrywać jej ranie. Krew sączyła się i płynęła strugami po szyi i kapała na trawę.
- Nic mi nie będzie. - Inez otworzyła ospale ślepia ,nie musiała ich otwierać by wiedzieć że ktoś na nią patrzy. Jej malinowe oczy jakby wyblakły. Czuła się słaba. Wstała i ruszyła w dalszą drogę. Indali podążała za nią jak cień. Wkrótce role się odwróciły. Inez człapała z tyłu ciężko sapiąc. Kręciło jej się w głowie i słaniała się na nogach. Nie mogła ustać w miejscu, bowiem było bardzo prawdopodobne że się przewróci. Doszły do obrzeży lasu. Ostatnie drzewa pełniły rolę granicy pomiędzy lasem ,a doliną. Inez po raz kolejny zatrzymała się. Spuściła łeb i zaczęła kaszleć. Było zimno, Indali oddychając tworzyła białe "chmurki" . Inez nie, jej oddech był niewidoczny. Jeszcze raz kaszlnęła i się wyprostowała. Uśmiechnęła się na pokaz i chwiejnym krokiem doszła do swojej towarzyszki.
- Tak, jeżeli tobie nic nie jest... - Ciągnęła Indali. Nie podobało jej się to co się działo z jej przyjaciółką. Nie wiedziała co się stało.
- Nic mi nie jest. - Inez po raz kolejny wymusiła uśmiech. Nagle upadła i straciła przytomność...
- Inez? Inez! - Indali zaczęła szturchać swą koleżankę. Nie budziła się. - Co ja mam robić?! - Spanikowała.
- Odejść, ten las to zabójca. - Usłyszała głos tego strasznego wilka. Nie widziała go. Chociaż była na obrzeżu lasu on i tak ją dopadł. Wszystko pociemniało, pojawiła się mgła. - Widzisz, twoja towarzyszka już jest martwa - Stwierdził, choć się mylił. A wilczycy cały czas chodziło po głowie jedno zdanie "Czemu ona zawsze jest nieobecna jak jej potrzebuję!"
- Ty to uczyniłeś? - Zrobiło jej się gorąco mimo iż wiał zimny wiatr ,a ziemia była zmarznięta. Miała ochotę go rozszarpać, ale nie wiedziała gdzie jest. Nagle pojawił się tuż przed nią. Jego pysk wykrzywił się lekko. Wyglądało to gorzej od normalnego wyrazu jego "mordki". Indali domyśliła się że on się uśmiecha.
- Nie zrobiłem. Jak już mówiłem - to las. - Wychrypiał. Indali pobiegła w jego kierunku i skoczyła na niego w pazurami. Padła na ziemię. Wilka tam nie było, a jednak go widziała. Czy ona ma schizy? Wstała, podeszła do niego na odległość łokcia i próbowała go dotknąć łapą. Przenikała przez Basiora. "Duch" - Pomyślała. Tym bardziej wydawało jej się to bardzo dziwne. Cofnęła się i wróciła do nieobecnej towarzyszki.
- Czego od nas chcesz? - Zapytała ledwie panując nad drżącym głosem. Zza drzew wyszło mnóstwo wilków. Jedna z wader stanęła u jego boku, reszta chowała się w cieniu. Przed nimi zaczęły bawić się małe wilczki. Gryzły się po uszach, a ich... Najprawdopodobniej matka - Wadera ,która stała koło Basiora Alfy skarciła je. Weszły w tłum. Wszystko umilkło.
Indali zrobiło się smutno. Skoro on jest duchem ,to cała reszta również. Wadera była piękna. Stała dumnie była widziana tylko z prawego profilu. Gdy odwróciła się w kierunku Indali ukazała się smutna prawda. Miała zaćmę na drugim oku i zdartą skórę z lewej części pyska. Ziewnęła ,a Indali zauważyła ,że po lewej stronie nie ma zębów. Brakowało ucha ,a cały tułów po tej stronie był czarny i okopcony, w przeciwieństwie do prawego - białego i lśniącego. Zrozumiała ,że wataha umarła razem, nie opuścili się w obliczu śmierci. Łezka zakręciła jej się w oku, ale zabroniła sobie płakać.
- Rozumiem. - Mruknęła. - Ale nadal nie wiem czemu my...
- Chcemy poznać sprawcę tego pożaru. - Przemówiła Alfa. - Tego co nas uśmiercił. - Z tłumu wyszła młoda wadera, trochę przypominała Indali. Ale ona nie była Alfą, nie mogłaby być jej matką.
- Indali? - Przemówiła Wadera. Wszystko wyglądało koszmarnie, łapy miała poranione w niektórych miejscach widać było kości oplątane ścięgnami. A może to jednak była jej matka? Duchy chyba się nie starzeją. Z tłumu wyszedł również postawny basior. Stanął koło wilczycy ,która pytała Indali o imię.
- Tak - W końcu odpowiedziała. Wilczyca zaczęła merdać ogonem ,a basior częścią ogona, reszta ogona wisiała na ostatnim płacie skóry.
- Córciu! - Wykrzyknęła i pobiegła w stronę Indali. Przebiegła przez nią, po czym przypomniała sobie że jest duchem.
- Jak mogę być twoją córką? - Zaczęła robić się podejrzliwa. - Przecież pożar był sześć lat temu a ja mam zaledwie dwa lata...
Wilczycę zamurowało. Posmutniała i razem z basiorem wróciła do watahy. Ale tak właściwie skąd Indali wie ile ma lat?
- Kto nas uśmiercił! - Zagrzmiał Basior Alfa.
- Skąd ja to mogę wiedzieć?! - Indali zapytała z żałością w głosie.
- Prosimy, dowiedz się kto. Wraz z twoją towarzyszką. -Wadera Alfa pokazała na Inez.
- Dobrze. - Indali zgodziła się, a duchy zniknęły. Mgła również.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!