Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Prawdziwa Historia Indali - Cz.22

- Co z Miho? - Zapytała Inez.
Indali skrzywiła się, odwróciła głowę w stronę siostry. Spoglądała na nią niezadowolona.
- Musi z nami przez jakiś czas zostać... Pójdzie z nami, pokaże dokładną drogę do Choco i..
- A kiedy zamierzałaś mi powiedzieć?
Indali ucichła zmieszana. Zaskoczona pytaniem, chwilę musiała przemyśleć słowa przyjaciółki.
- No... Byłaś nieprzytomna, a Miho mi opowiedziała o Choco przed chwilą...
- Nie mówię o Choco. Mam na myśli Miho, Twoją siostrę.
Indali zamilkła, spuściła wzrok. Trwała w milczeniu tak kilka chwil, gdy Inez dodała:
- A może nie miałaś zamiaru mi w ogóle o niej mówić? Mówić o tym, że masz siostrę? - Inez mówiła spokojnie, mimo że w jej ciele gniew się wzbierał.
- Nie uważam jej za siostrę. Nigdy jej nie uważałam za siostrę. Jedynie jako małego, paskudnego karalu..
- Mówiłaś, że nigdy nie znałaś swojej rodziny. A tutaj nagle pojawia się Twoja siostra, którą bez problemu rozpoznajesz. Próbowałam to zrozumieć, jednak... Zabrało mi sił. - Inez zaczęła się denerwować, podnosząc głos. Oglądnęła się za Indali. Stała tam Miho, która słysząc to wyraźnie posmutniała, a jej smutne oczy już po chwili oddaliły się od jaskini w głąb lasu.
- Racja, ten fakt pominęłam. Pominęłam wiele faktów, o których od dawna powinnaś wiedzieć... - Indali podniosła głowę, i spojrzała prosto w oczy przyjaciółki. Jej wzrok ją zmroził. Oczy jej towarzyszki były lodowate, spojrzenie wrogie i przerażające.
- Skłamałam. Znałam rodziców, znałam siostrę... Od kiedy tylko otworzyłam ślepia, moja matka spoglądała na mnie wrogo, a Jej głos był strasznie arogancki.Ojciec zaś, był alfą, więc nie miał na mnie czasu.  Miho i ja jesteśmy z jednego miotu. Ona była oczkiem w głowie matki, ja byłam tą obojętną w rodzinie. Ojciec nie był dla mnie srogi, jednak widział we mnie tylko swoje własne odbicie, i robił co mógł, bym stała się takim wilkiem jak on. Niosącym śmierć. Po ukończeniu kilku miesięcy, zaczęły się próby polowań. Miho szło rewelacyjnie... Była zwinna. Ja nie byłam gorsza, acz byłam silniejsza. Rodzice wykorzystali to w późniejszym czasie. Nie wiem, na jakiej pozycji miałam stać - Zapewne jako jedna z tych, co napadają na watahy. Zaczęły się moje treningi. Kazali mi atakować szczeniaki i słabsze wadery. Po ukończeniu półtora roku, byłam już jedną z najsilniejszych wilków w stadzie. Zabijałam. Kiedy był spór z jakąś watahą, wystawiali mnie do walk z wilkami w obcego stada, oczywiście wychodząc z tego zwycięsko. Nie ważne było, czy jestem ranna. Ważne było, że godnie reprezentowałam naszą watahę, siejąc postrach. Miho nie musiała walczyć. Ona przecież była tą, która była idealna na Alfę. Matka nie dałaby jej skrzywdzić.
W wieku Dwóch lat uciekłam z watahy. Nie było to byle wyzwanie, na każdym kroku byłam kontrolowana. Jako wymówkę wzięłam zwiady, na których " zaginęłam ". Nadeszła wtedy zima, w której byłam na skraju śmierci. Można powiedzieć, że przechodziłam już za światy, gdy znalazł mnie pewien Indianin - Kripal, czyli inaczej człowiek ..
- Pełen współczucia - Dokończyła przejęta Inez. Siedziała obok przyjaciółki, wpatrując się w emocje buzujące w jej oczach.
- Uratował mi życie. Zawinął w ciepły koc, i zabrał mnie do plemienia na koniu, który dzielnie uniósł mnie, Kripala i całą masę jego bagażu. Tam nazwano mnie oficjalnie " Toka ". Pewnie z racji tego, że napadałam na pobliską wioskę. Indali to imię z dzieciństwa, niestety. Moje stado wierzy, że imion nie należy zmieniać, gdyż po zmianie staniesz się nicością. Indali więc, to moje imię. Toka, to określenie mojej osobowości... I tak znalazłam się u Aleutów.
- Indali... Jeju, dużo przeszłaś... - Powiedziała markotna Inez, po wysłuchaniu opowieści przyjaciółki.
- Wiem, trochę tego było. Ale niczego nie żałuję. Dorastałam w watasze, dorosłam z Indianami. Rodzice nauczyli mnie wytrwałości, samodzielności i braku okazywania uczuć. Indianie zaś, zrozumienia, szacunku i umiejętności wybaczania. A potem zjawiłaś się ty, niczym wybawienie dla mnie... Tak wiele mnie nauczyłaś. Pomogłaś mi opanować mordercze instynkty, stałam się " lepsza ". Dziękuję.
Indali wstała, otrzepała się z piachu.
- No, dobra. Starczy tych zwierzeń jak na jeden dzień. - Dodała stanowczo, po czym ruszyła w kierunku wyjścia. Inez zapomniała o sarnie. Zapomniała o urażonej Miho, zapomniała o bólu.
- Indali.. - Zatrzymała ją. Wilczyca stanęła i spojrzała w jej stronę. - Dziękuję.
Indali wymusiła lekki uśmiech, i ruszyła dalej, wychodząc z ciepłej jamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!