Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

sobota, 16 marca 2013

Wyjaśnienie. - Cz. 31

- Nasza matka, tak jak ty, miała siostrę. I tak samo, równie mocno jej nienawidziła. - Miho spojrzała skromnie, jakby z bólem na siostrę, wymawiając te słowa. - Tylko, że w przeciwieństwie do nas, ze wzajemnością.
Indali prychnęła, jednak widząc minę swojej siostry, szybko spoważniała.
- Mama jako pierwsza urodziła szczenięta. Samce o nią walczyły nie raz, więc nic dziwnego. Ciotka była tą gorszą z sióstr. Nie mogła znaleźć partnera, co wiąże się z brakiem potomstwa, niższą pozycją w hierarchii oraz mniejszym szacunkiem w stadzie.
- Ale co w tym takiego złego? Czy to świadczy, że była jakaś inna?
Miho wciąż była wpatrzona w siostrę, co nieco rozpraszało Indali. Miho mówiła to z wielkimi emocjami, które jej w opowiadaniu towarzyszyły. Spoważniała, była tym przejęta. Opowiadała, jakby nie miała ochoty rozmawiać o ciotce.
- Po pewnym czasie, z ciocią coś się stało. - Miho zaczął się załamywać głos. Oczy jej się przeszkliły, zaczęły błyszczeć. - Za wszelką cenę chciała uprzykrzyć mamie życie.
- Zazdrość? - Zapytał ktoś po chwili. To był Tristan, który podsłuchał rozmowy wader. Indali ujrzawszy, że basior się wtrąca, wywróciła oczami i znów odwróciła się w stronę Miho.
- Tak, właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Ciotka kilka razy próbowała nas porwać, często nam wmawiała, że mama nas okłamuje, że to ona jest naszą matką, a nie jej siostra. - Miho wzięła głęboki wdech. - Ona nie miała młodych, dlatego uznała, że jej siostra również ich nie będzie mieć.
Indali wpatrywała się w siostrę. Co chwile odwracała wzrok to na kamień, to na drzewo, skupiając się na wszystkim o czym opowiada samica.
- Ale dlaczego ja tego nie pamiętam? Przecież przez całe dzieciństwo mieszkaliśmy razem.
- Ja też tego nie do końca pamiętam... Mama dużo opowiadała, zresztą... Wszyscy o tym gadali.
- Wierzysz w takie plotki. A skąd wiesz, że to mama wszystko o niej zmyśliła?
Nagle w głowie wadery znów pojawiło się to wspomnienie, gdy stała kilka metrów od Delgado i jego watahy, gdy z tłumu wyłoniła się samica podobna do niej, krzycząc ,, Indali, córciu! ". Koszmarne wspomnienie. Koszmarny dzień. Wszystko koszmarne, cała ta wataha i ich przygoda. Wyczerpująca, niebezpieczna. I jeszcze jakby chociaż czegoś ich uczyła.
- Zresztą, nie ważne.
Wadera wzięła głęboki oddech, jednak teraz zrozumiała zachowanie wilczycy. Już wie, dlaczego nazwała ją córką. Ześwirowana zmarła, ześwirowana została i po śmierci.
Po chwili jej rozmyślenia przerwał chichot Tristana. Siedział niedaleko wader, starając się wstrzymać śmiech. Za chwilę przestał, i zaczął mówić:
- Wiecie co... - Prychnął. - Macie bardzo ciekawe korzenie. - Znów nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Myślał o walniętej ciotce wader. Że poważna i agresywna Indali miała w rodzinie świrniętą ciotkę, siostrę ich matki. - To już wiem, Indali, dlaczego czasem Cię nie rozumiem. - Rzucił ze złośliwym uśmiechem na pysku.
- Odwal się, półgłówku. - Wadera otrząsnęła się i wstała. - Ta Inez to chyba nie wróci nigdy. - Spoglądnęła na Tristana. - A ten czas się tak bardzo ciąąąągnie...-  Odwarknęła złośliwie, przeciągając się.
Nagle zatrzymała się, i wytrzeszczyła oczy.
- Miho...
- Ta? - Zapytała zaskoczona.
Indali odwróciła się, wbita spojrzeniem w ziemię, głęboko się zastanawiając. Zmarszczyła brwi.
- Kto przed naszymi rodzicami zarządzał watahą? - Zapytała, podnosząc powoli spojrzenie na siostrę.
Miho jakby zmieszana, po chwili milczenia zaczęła:
- N... Nie pamiętam... Bodajże jakiś... - Zamyśliła się. - Quilet? - Odpowiedziała niepewnie.
- A nie przypadkiem Delgado?
- Delgado... Nie, na pewno nie. Quilet. Tak mi się zdaje, albo jakoś podobnie. - Indali zwiesiła powoli łeb.
- A ile watah istniało, przed śmiercią ciotki?
- Cztery. Mohave, Szunisi, Saquehanna i my, Nawahowie.
- Która z watah była najsilniejsza?
- Wiadomo, my. Wszyscy w stadzie tworzyliśmy i nadal tworzymy jedną całość, nie ma ...
- Nie, to nie jest możliwe. Był ktoś silniejszy. Potężna wataha... Kogoś pominęłaś...
- Może Saquehanna? Mieli dużego, czarnego basiora na czele. Byli liczni, ale słabi...
- Nie... - Powtórzyła niezadowolona. - Szukam stada Delg... - Przerwała, podnosząc łeb.
- A ciotka?
- Ale co? - Zapytała, nie rozumiejąc pytania. Tristan, coraz bardziej zaciekawiony rozmową z wielkim skupieniem słuchał jej nadal.
- Ciotka do końca życia była w naszej watasze?
- Nie jestem pewna... Ale... Mama kiedyś wspominała, że ciotka uciekła od nas.
- Ale gdzie?! - Warknęła cicho Indali.
- Nie wiem.
- Szlag... Naprawdę nie wiesz, w jakiej watasze stał na czele duży, biały wilczur? Delgado? Taka potężna wataha, ktoś musiał o niej słyszeć...
- Masz na myśli chah-nulth? - Zapytał Tristan.
Wadery odwróciły łby w stronę basiora, zaskoczone pytaniem.
- Kogo? - Zapytała Indali.
- Chah- Nulth.
Wadery wpatrywały się na niego w milczeniu, czekając aż powie coś więcej.
- Była to stosunkowo nowa wataha, powstała 7 lat temu.
- Ale... 6 lat temu był pożar...
- No, był. I to wielki. Pochłonął jednak tylko jedną watahę...
- Chah-Nulth... - Dokończyła wadera. Wszystko zaczęło się układać. Wataha była młoda, acz potężna. Może niewiele o niej wiedziało, ale ci, którzy wiedzieli, trzymali się od niej z dala.
- Wszyscy z watahy zginęli. Razem z basiorem Alfą. Nie pamiętam jak miał na imię, ale mówi się, że tuż po pożarze, spadło dużo śniegu, który obsypał las na znak pochłonięcia ofiary śnieżnobiałego wilka, alfy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!