Opowiadanie się podoba? Dołącz do obserwatorów! Zjedź na sam dół strony i kliknij ,, Dołącz do tej witryny " !

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozstanie. - Cz. 37

- Koniec. - Szepnęła Indali, spoglądając na ranną łapę. Usiadła spokojnie na ziemi, rozmyślając. Miała wszystkiego dość. Problemy z Tristanem. Ciągle pojawiały się z nim problemy. Nie mogła się dogadać z Inez, i jeszcze Miho, która wtryniała się ciągle w ich życie. Mimo, że miała ochotę ją zabić, wiedziała że nie może, bo mogą nie znaleźć watahy. - Koniec. - Powtórzyła. Indali podniosła się, oglądając się za przyjaciółką. Nie było jej. W ciele wadery wzbierała się masa gniewu, a zarazem bezsilności. Miała już dość wszystkich. Czuła jakby to wszystko leżało na jej barkach. Ruszyła w stronę Tristana i Miho, którzy zostali na polance. Basior nawet nie miał zamiaru gonić za Inez, siedział tam nadal, w tym samym miejscu z zamyśloną miną. Indali podeszła szybkim krokiem do Miho, mrożąc ją spojrzeniem.
- Co? - Zapytała jakby z ironią, niby niczego nieświadoma Miho.
- Idź już.
Miho lekko przekrzywiła łeb, spoglądając na chwilę na Tristana, zaraz znów wędrując wzrokiem po siostrze.
- Słucham? - Zapytała niepewnie.
- To, co słyszysz. Idź stąd.
- Możesz mi wyjaśnić o co ci chodzi? Gdzie mam iść?
- Mam to gdzieś, gdzie pójdziesz się szlajać. Masz się stąd wynieść.
Miho spoważniała, robiąc wielkie oczy. Nie dowierzała temu, co właśnie usłyszała. Spuściła lekko głowę, spoglądając przerażonymi oczyma na wilczycę stojącą przed nią.
- Nie... - Podniosła głowę, jednak widać było nadal stłumiony w niej strach. - A co z watahą? Muszę was zap...
- Wynoś się powiedziałam. - Przerwała jej stanowczo. - Jeżeli nie znikniesz w ciągu minuty, wgryzę się w Twój kark równie łatwo, jak w szyję zająca. - Odwróciła się w stronę basiora, który zaskoczony sytuacją podniósł się i z niepewnością przyglądał się Indali.
- Ej, przesadzasz... - Powiedział skromnie, kierując słowa na rozzłoszczoną waderę.
- Ty też.
Tristan zamilkł, nie wiedząc co na to odpowiedzieć. Chwilowo nic nie przychodziło mu do głowy, aby po raz kolejny wymyślić jakąś sensowną wymówkę.
- Od dzisiaj radzicie sobie sami. - Dodała, mówiąc stanowczym głosem, jakby alfa. - Od teraz, watahy nie ma. A raczej tego, co jakimś cudem przez jakiś czas udawało nam się stworzyć. Ty... - Skierowała się do Miho. - Ciebie mam już gdzieś. Nie jesteś ani moją siostrą, ani koleżanką, ani nawet znajomą. Znikasz z mojego życia.
- Indali, co ty gadasz?! - Tristan wściekł się, słysząc te słowa. Co też jej przyszło do głowy? Zachowywała się niezrozumiale.
- A ty... - Odwróciła się do Tristana, spoglądając mu prosto w oczy. - Już dla mnie nie istniejesz. Nie obchodzisz mnie, nie mam już sił starać się być dla Ciebie wyrozumiała. Krzywdzisz wszystkich dookoła, rozumiesz? I dobrze. Mam nadzieję, że zgnijesz gdzieś na środku lasu, w samotności. Tego ci szczerze życzę.
Wadera odwróciła się od zaskoczonych wilków, zmierzając szybko w stronę lasu. Kierowała się w nieokreśloną stronę, nie wiedziała dokąd dąży. Ale wiedziała, że musi odejść. Jak najszybciej.
- A Inez? - Krzyknął ktoś za jej plecami. Wadera zatrzymała się. To Tristan, stał i wyczekiwał nieco speszony jej reakcji. Spuściła głowę, a jej oczy zalały się łzami w ułamku sekundy. Chciała mu odpowiedzieć, jednak jej głos się łamał przy każdej próbie odpowiedzi.
- A Inez... - Zaczęła po chwili, wstrzymując się od płaczu, zaciskając oczy. Po chwili podniosła głowę, łzy swobodnie popłynęły po jej policzku. - Nie mam prawa kazać jej zostać przy mnie. Jeżeli wybrała Ciebie, nie zmienię jej decyzji. Daję jej wolną rękę. Sama musi zdecydować, co chce dalej zrobić. - Indali otworzyła szeroko oczy, spoglądając przed siebie. - Nawet, jeżeli nie będzie mi się to podobało.
Inadli szybkim krokiem wskoczyła w gęstwinę, pędząc w głąb lasu, w ogóle się nie oglądając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij ślad swojej łapy, zostawiając komentarz!